"Oskarżyciel publiczny nie zgadza się z wydanym przez sąd rozstrzygnięciem. Niezwłocznie po uzyskaniu pisemnego uzasadnienia, prokuratura złoży zażalenie na wydane postanowienie" - przekazała portalowi Gazeta.pl rzeczniczka Prokuratury Okręgowej prok. Aleksandra Skrzyniarz.
Postępowanie zostało umorzone we wtorek przez Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów na podstawie art. 62a ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Mówi on o tym, że można podjąć taką decyzję, jeśli ilość substancji jest "nieznaczna" i jest przeznaczona na własny użytek.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Przypomnijmy: 22-letni Michał M. (nie zgodził się na podawanie nazwiska w publikacjach na temat sprawy) został zatrzymany wraz z 24-letnim znajomym 27 stycznia ubiegłego roku na jednej z warszawskich ulic.
Policja znalazła u mężczyzn woreczki z "zielonobrunatnym suszem". W przypadku Maty było to 1,45 g, a jego kolegi - 0,39 g marihuany. Śledczy wyliczyli, że przekładało się to odpowiednio na "od 2 do 5 porcji handlowych" i "jedną porcję handlową".
Ostatecznie pod koniec maja prokuratura skierowała do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa akt oskarżenia. Mężczyźni zostali oskarżeni o popełnienie przestępstwa polegającego na posiadaniu środków odurzających, za co grozi do trzech lat więzienia.
Jak pisaliśmy w listopadzie w Gazeta.pl, w akcie oskarżenia prokuratura zwróciła uwagę, że od 28 stycznia do 20 kwietnia 2022 r., kiedy trwało postępowanie przygotowawcze, artysta pojawiał się na imprezach jako osoba publiczna i zabierał głos (m.in. na Gali Empiku).
Podczas tych wystąpień oskarżony, kierując swoje słowa publicznie i do nieograniczonej liczby osób wzywał do podjęcia działań mających na celu nie co innego, jak doprowadzenie do tzw. zalegalizowania posiadania środków odurzających, a mianowicie marihuany. Oskarżony stwierdził, iż "cała Polska jest zakochana w marihuanie" i on w związku z podjętą wobec niego interwencją i trwającym postępowaniem karnym będzie dążyć do zmiany obecnych przepisów zakazujących posiadania wszelkiej ilości środków odurzających i "rozpocznie walkę o depenalizację tego narkotyku
- twierdziła prokuratura.
Prokuratura nawiązała też do założonej przez rapera 20 kwietnia "Fundacji 420".
Wybór tej daty nie jest przez oskarżonego przypadkowy, bowiem dzień 20 kwietnia jest nieoficjalnie uznawany za "dzień konopi". O tym, iż fundacja taka powstała, oskarżony poinformował za pomocą mediów społecznościowych podczas pobytu na Jamajce, gdzie nagrał piosenki odnoszące się do tematyki zażywania środków odurzających
dodano.
"Takie zachowanie oskarżonego, podjęte kilka dni po tym, kiedy zostało wobec niego wszczęte postępowanie karne, jest niewątpliwie wyrazem jego bezrefleksyjnej postawy. Oskarżony Michał M. co prawda wyraził skruchę podczas przesłuchania w dniu 28 stycznia 2022 r., jednak już kilka dni później publicznie wypowiadał się w innym tonie, pochwalając zażywanie środków odurzających" - twierdziła prokuratura.
Według śledczych "skrucha wyrażona przez oskarżonego Michała M. nie może zostać uznana za wiarygodną, a jedynie należy ją potraktować jako nieposiadające odzwierciedlenia w rzeczywistości sformułowanie stanowiące przyjętą przez niego linię obrony".
W akcie oskarżenia potwierdzono, że oskarżeni posiadali narkotyki na własny użytek. Dlaczego więc sprawy nie umorzono?
W ocenie Prokuratury orzeczenie kary wobec oskarżonych jest celowe, ponieważ wymagają tego względy wychowawcze oraz zapobiegawcze, a w szczególności pożądane jest ukształtowanie u oskarżonych postawy akceptowanej społecznie, czemu zdaniem Prokuratury nie służyłoby umorzenie postępowania. Decyzja o umorzeniu postępowania stanowiłaby w istocie wyraz pewnego rodzaju aprobaty dla szkodliwego stosowania środków odurzających, a także uznania działań podejmowanych przez oskarżonego Michała M. po przedstawieniu mu zarzutu
- czytamy.
Według śledczych "biorąc pod uwagę, iż oskarżony Michał M. jest osobą publiczną, która posiada duży wpływ zwłaszcza na młode, nastoletnie osoby poprzez jego nieprawidłowe działania podejmowane w toku postępowania karnego mające na celu, jak sam wskazał "depenalizację marihuany", należy stwierdzić, iż stopień społecznej szkodliwości popełnionego przez niego czynu jest znaczny".
"Skierowanie aktu oskarżenia jest zasadne i konieczne" - podkreślono wtedy.
Wniosek do prezesa sądu dotyczący umorzenia postępowania złożył już w lipcu ubiegłego roku obrońca Maty, mecenas Rafał Karbowniczek. Portal Gazeta.pl dotarł do treści wniosku.
Jak wskazywał prawnik, "okoliczności popełnienia czynu są jasne i nie budzą żadnych wątpliwości". Dodał też, że szczegółowego zbadania wymaga "celowość ukarania sprawcy oraz stopień społecznej szkodliwości czynu".
Obrońca Maty zaznaczał, że "środki były przeznaczone wyłącznie na własny użytek" a "oskarżony nie brał udziału w ich produkcji, czy jakiejkolwiek fazie ich obrotu".
Rafał Karbowniczek zwrócił też uwagę, że prokuratura, oceniając społeczną szkodliwość czynu, skupiła się na zachowaniu Maty nie przed, a już po zatrzymaniu (np. kwestia powołania fundacji czy przemówienie na Gali Empiku).
"Jest zupełnie niezrozumiałe, dlaczego Prokuratura dostrzegła znaczną szkodliwość czynu społecznego w fakcie, że Oskarżony deklaruje, iż będzie walczył o zmianę powszechnie obowiązującego prawa demokratycznymi ścieżkami" - napisał w lipcowym wniosku obrońca Maty.
Jak zaznaczył mecenas, działanie artysty "to bowiem nic innego jak zaproszenie społeczeństwa do dyskusji nad ewentualnymi zmianami w prawie".
"Jest to w istocie promowanie postawy obywatelskiej oraz zaangażowania społeczeństwa w stanowienie prawa, które stanowią sól demokracji. Jakiego rodzaju zagrożenie płynie z takich właśnie działań? Tego prokurator już nie wskazuje" - napisał Rafał Karbowniczek.
"Organy ścigania nie dokonywały oceny szkodliwości czynu wskazanego w sentencji aktu oskarżenia, lecz oceniały wyłącznie postawę Michała M. po jego popełnieniu. Przy czym polegała ona jedynie na złożeniu deklaracji dążenia do legalnych zmian ustawodawczych, przy jednoczesnej akceptacji aktualnego porządku prawnego" - podkreślał obrońca Maty.
Rafał Karbowniczek we wniosku dotyczącym umorzenia sprawy wskazywał też, że uzyskanie dawki śmiertelnej marihuany wymagałoby spalenia 680 kg w 15 minut (dane dla osoby ważącej 70 kg).
"Co więcej, dzienna dawka marihuany medycznej, przepisywanej przez lekarza, wynosi od 1 do 3 g dziennie" - wyliczał. Przypomniał, że sądy zwykle uznają za nieznaczną ilość środków do 10 gramów marihuany.
Odniósł się także do słów prokuratury o "ukształtowaniu u oskarżonych postawy akceptowanej społecznie".
"Czy zdaniem Oskarżyciela należy więc ukarać Oskarżonego za posiadanie narkotyków na własny użytek, ponieważ wyraża pogląd, że zachowanie to winno być zdepenalizowane oraz chce wykorzystać w tym celu legalną ścieżkę obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej?" - napisał adwokat.
Dodał, że "każdy sprawca analogicznego czynu zabronionego życzyłby sobie legalizacji posiadania marihuany".
"Jedyna różnica jest taka, że w niniejszej sprawie sprawcą jest muzyk, który ma przestrzeń i środki, aby mówić o tym publicznie oraz podjąć realne działania" - podsumował.