Polscy strażacy są już w Turcji. "To jedna z najtrudniejszych akcji, w jakich bierzemy udział"

- Jesteśmy samowystarczalną grupą, przez 36 godzin możemy funkcjonować bez pomocy z zewnątrz - powiedział rzecznik Państwowej Straży Pożarnej o grupie HUSAR, która będzie uczestniczyć w akcji ratunkowej w Turcji. Jednocześnie dodał, że "ta temperatura to jest coś nowego, z czym się spotykają". - Na ogół byliśmy w akcjach ratunkowych poza granicami kraju w porze ciepłej, kiedy jest o wiele łatwiej - zaznaczył.
Zobacz wideo Trzęsienie ziemi w Chorwacji. Miasto Petrinja zostało zrujnowane

W nocy polska grupa HUSAR, złożona z 76 strażaków i ośmiu psów ratowniczych, wylądowała w Turcji. Ratownicy zostali skierowani do miejscowości Adiyaman. Jednak dojazd do niej jest trudny ze względu na jej położenie.

- To jest część Turcji, w której jest zimno. W nocy temperatura spada poniżej zera - powiedział na antenie TVN24 bryg. Karol Kierzkowski, rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej. Jak dodał, dojazd utrudniają również zniszczenia, jakie w rejonie spowodowały trzęsienia ziemi.

Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl

Trzęsienie ziemi w TurcjiTurcja. Spod gruzów słychać krzyki. "Wołają: 'Ratuj nas', ale nie możemy"

"Ta temperatura to jest coś nowego, z czym się spotykamy"

Do Adiyaman polscy strażacy zostali skierowani z grupą z Algierii i Cypru. - Poruszamy się z pomocą ciężarówek, które otrzymaliśmy od władz lokalnych. Jesteśmy też w kontakcie z polskim wojskiem, które jest tam na misji NATO-wskiej, więc też pewnie będą nam pomagali. Mamy duże wsparcie od władz lokalnych, ale przede wszystkim liczymy na siebie, na swoich ludzi, na swój sprzęt - podkreślił. - Jesteśmy samowystarczalną grupą, przez 36 godzin możemy funkcjonować bez pomocy z zewnątrz - zaznaczył.

- Te pierwsze godziny będą najtrudniejsze, bo musimy ustanowić bazę operacji, czyli obozowisko, gdzie będziemy mieszkali. To też musi być na bezpiecznym terenie. Ta temperatura to jest coś nowego, z czym się spotykamy, bo na ogół byliśmy w akcjach ratunkowych poza granicami kraju w porze ciepłej, kiedy jest o wiele łatwiej. Ale zabraliśmy namioty z ogrzewnicami, odpowiednie namioty, ubrania, umundurowanie - powiedział.

18-miesięczna dziewczynka uratowana spod gruzów domu w SyriiTrzęsienie ziemi. 1,5 roczna Raghad uratowana spod gruzów. Jej bliscy zginęli

Rzecznik PSP o polskiej grupie Husar w Turcji: Chodzi o czas

Jak stwierdził bryg. Karol Kierzkowski, "chodzi o czas". - Żeby jak najszybciej dotrzeć do tych osób, które mogą być pod gruzami. Do tego używamy sprzętu technicznego - mamy ze sobą ok. 20 ton sprzętu, również są psy ratownicze - dodał.

- Te konstrukcje w najgorszy możliwy sposób się zawaliły, czyli każdy strop spadł jeden na drugi. Tutaj jest bardzo małe prawdopodobieństwo, że utworzyły się duże przestrzenie, które chronią te osoby. To taki najczarniejszy scenariusz, bo jak zawali się część budynku albo jedno piętro, to jest łatwiej. A tutaj widzimy, że szereg budynków uległo całkowitemu zniszczeniu - zaznaczył.

Rzecznik PSP podkreślił, że bardzo trudno zlokalizować takie osoby pod gruzami, a jeszcze trudniej się do nich przedostać. - Spodziewamy się, że to będzie jedna z najtrudniejszych akcji ratowniczych, w jakich bierzemy udział - powiedział.

***

Wesprzyj zbiórkę Fundacji PCPM na pomoc poszkodowanym w trzęsieniu ziemi w Turcji i Syrii. Wpłać przez stronę PCPM albo przez zbiórkę na Facebooku.

Więcej o: