Korespondencja, która ma pochodzić ze skrzynki mailowej Daniela Obajtka, zaczyna się 19 listopada 2019 roku. Wówczas mecenas Maciej Zaborowski przesyła do Tymoteusza Szydło projekt oświadczenia Tymoteusza ze zmianami. 25 listopada dokument od Tymoteusza otrzymuje na maila Beata Szydło, która dzień później przesyła go mailem do Daniela Obajtka. W załączonym dokumencie widać wykreślone fragmenty z oświadczenia, który ostatecznie zostaje opublikowany 11 grudnia 2019 roku za pośrednictwem Katolickiej Agencji Informacyjnej.
Oświadczenie zaczyna się od stwierdzenia, że w związku z "narastającymi spekulacjami", dotyczącymi urlopu, Tymoteusz Szydło "został zmuszony zabrać głos odnośnie jego sytuacji". Dalej, co widać na screenach ze strony Poufna Rozmowa, znajduje się wykreślone zdanie: "Nie chciałem robić tego do tej chwili, ale nieoczekiwane wielki zasięg kłamliwych plotek na mój temat może godzić w osoby trzecie, zupełnie niezwiązane z tą sprawą, dlatego też oświadczam, co następuje".
Zamiast tego dodano następujące zdanie: "Mam nadzieję, że w ten sposób uda mi się jednoznacznie przeciąć wszelkie spekulacje dotyczące mojej osoby i prowadzić w przyszłości normalne życie".
Dalej Tymoteusz Szydło pisze o "głębokim kryzysie wiary" i małym sensie jego posługi jako duchownego. Z oświadczenia wykreślono, że Szydło podjął decyzję "po rozmowie z doświadczonym księdzem", a zostawiono jedynie, że decyzję podjął po głębszym przemyśleniu sprawy.
Do fragmentu: "Podjąłem decyzję, że moment przeniesienia z parafii, to dobry czas na rozpoczęcie [urlopu -red.], zwłaszcza, że chciałem być uczciwy wobec wiernych" dodano "w kwestii głoszonych prawd", a wykreślono: "i nie głosić prawd, co do których rodziło się we mnie tak wiele wątpliwości. Na moją decyzję nie wpłynęło nic innego, chodziło tylko o problemy wewnętrzne. Dlatego też z całą mocą zaprzeczam wszystkim plotkom, zwłaszcza tym, które wciągają w tę sytuację osoby trzecie".
W ogłoszonym komunikacie to właśnie "kwestia głoszonych prawd" miała być "jedyną przyczyną urlopu".
Następnie w komunikacie znajduje się opublikowany fragment: "W tamtym okresie nie uważałem, że powinienem informować opinię publiczną o moich rozterkach duchowych. Uważam, że jest to moja sprawa prywatna".
Dalej wykreślono jednak ciekawy fragment, a mianowicie: "Miałem wrażenie, że może to nieść za sobą zgorszenie i osłabienie wiary katolików. Nie czułem się również osobą publiczną". Wyjaśniając powód publicznego ogłoszenia odejścia ze stanu duchownego, w usuniętym fragmencie napisano, że zrobiono to ze względu na to, by "nie powodować dalszych spekulacji i zgorszenia".
Najdłuższy z usuniętych fragmentów brzmi następująco: "Faktem jest, że powinienem lepiej przygotować się do święceń, być może odsunąć je w czasie, aby lepiej przemyśleć swoją wiarę i uniknąć nałożenia się wydarzeń z mojego życia na czas pełnienia funkcji publicznych przez moją mamę, ale miałem wtedy przekonanie o możliwości pogodzenia tych rzeczywistości, boleśnie przekonałem się o tym, jak bardzo się myliłem".
Mecenas Maciej Zaborowski po tym, gdy Tymoteusz Szydło zadeklarował, że zamierza zrzucić sutannę, stanowczo dementował spekulacje dotyczące tego, by miało to związek z kwestiami obyczajowymi:
- (...) Powodem rezygnacji Tymoteusza Szydło z kapłaństwa nie są "bliskie relacje" z jakąkolwiek osobą. Podkreślam także jeszcze raz, że mój klient nie został i nie planuje aktualnie zostać ojcem - mówił w 2019 roku mecenas.
Tymoteusz Szydło zniknął z listy księży diecezji bielsko-żywieckiej w marcu 2021 roku. Z ustaleń OKO.press wynika, że niedługo potem - pod zmienionym nazwiskiem - zaczął pracę w firmie ERG Bieruń Folie, której współwłaścicielem jest Daniel Obajtek i jego matka. Mecenat Zaborowski przyznał, że Tymoteusz Szydło poprosił swoją matkę - Beatę Szydło - o pomoc w znalezieniu zatrudnienia w sektorze prywatnym.