Do sytuacji opisywanej przez "Gazetę Krakowską" doszło w autobusie komunikacji miejskiej w Warszawie. Była godz. 23, kobieta próbowała kupić bilet w biletomacie, ten jednak był zepsuty.
Do autobusu wsiedli kontrolerzy, domagali się od kobiety zapłaty za bilet i wniesienia opłaty dodatkowej.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Jak twierdzi pełnomocniczka kobiety w rozmowie z "Gazetą Krakowską", kontrolerzy chcieli zapłaty w gotówce, mieli też proponować kobiecie podwiezienie do bankomatu. Pasażerka odmówiła. Po jakimś czasie dostała pocztą sądowy nakaz zapłaty na kwotę ok. 270 zł.
Sąd Rejonowy dla Krakowa-Krowodrzy w Krakowie oddalił powództwo Miasta Stołecznego Warszawy.
- W naszej sprawie sąd uznał, że awaria biletomatu obciąża miasto, a nie pasażera. To, że biletomat nie działa, wpisane jest w ryzyko prowadzenia działalności gospodarczej, czyli jest to problem przewoźnika, a nie konsumenta - mówiła w rozmowie z "Gazetą Krakowską" adwokat Joanna Składowska z Kancelarii Bielański, Składowska Adwokaci, Radcowie Prawni.
Sąd stwierdził też, że pasażer nie ma obowiązku posiadania aplikacji do zakupu biletów, bo obowiązkowe nie jest też przecież posiadanie smartfonów. Orzeczenie nie jest prawomocne.
O podobnej sprawie informowała w 2021 r. "Gazeta Wrocławska". Wówczas sąd także uznał, że pasażer, który nie kupił biletu ze względu na awarię biletomatu, nie musi płacić kary. Nakazał jedynie mężczyźnie zapłacić miastu 3,4 zł, czyli tyle, ile zapłaciłby za przejazd.