W nieujawnionym miejscu w Polsce ma trwać naprawa ukraińskiego sprzętu. "W rozległym kompleksie fabrycznym otoczonym opuszczonymi budynkami, setki techników pracują przez całą dobę" - ujawnia "Wall Street Journal" w tekście opublikowanym 28 stycznia.
Pracownicy hali produkcyjnej są w stałym kontakcie z Ukraińcami na froncie, doradzając im w sprawie naprawy sprzętu. Jak opisuje dziennik, warsztat, czy też fabryka jest wielkości boiska piłkarskiego. Znajdują się tam trzy samobieżne armatohaubice AHS Krab. "Powietrze gęste od zapachu metalowego pyłu i smaru samochodowego. Dwa kraby, które wyglądają jak czołgi, ale są samobieżnymi działami haubic 155 mm, nie mają części gąsienic, są podziurawione kulami i mają powykrzywiane metalowe części" - opisuje amerykańska gazeta.
Więcej aktualnych wiadomości dotyczących wojny w Ukrainie znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Naprawa każdej z maszyn może potrwać do dwóch miesięcy. Zanim sprzęt zostanie wypuszczony z zakładu, musi przejść przez kilka etapów kontroli bezpieczeństwa. Dziennik podkreśla także, że ze względów bezpieczeństwa każdy z około 400 pracowników montażu i produkcji, a także każda odwiedzająca zakład osoba, musi być obywatelem Polski. "Proces selekcji nowych pracowników, niezależnie od rangi, może potrwać kilka miesięcy" - czytamy.
Według przedstawicieli polskiego rządu już niedługo w zakładzie może być naprawiany także wykorzystywany przez Ukraińców zagraniczny sprzęt. Na razie brak jednak jakichkolwiek szczegółów na ten temat.