W zeszły czwartek, 26 stycznia, większość sejmowa przyjęła nowelizację Kodeksu Wyborczego. Przepisy przygotowane przez posłów PiS mają - według rządzących - prowadzić do zwiększenia liczby komisji wyborczych. Zakładają, że komisje będą powstawać w miejscowościach liczących co najmniej 200 osób. Do tej pory były tworzone, gdy w obwodzie mieszkało co najmniej 500 osób.
Projekt nakłada też na samorządowców obowiązek organizacji bezpłatnego przewozu pasażerskiego do lokali wyborczych. Dotyczy to gmin, w których nie funkcjonuje transport publiczny lub gdy przystanek jest oddalony od lokalu o ponad półtora kilometra. Transport ma być zapewniany również osobom z niepełnosprawnościami i powyżej 60. roku życia.
Opozycja uważa, że Prawo i Sprawiedliwość wprowadza zmiany, aby zwiększyć swoje szanse na wygraną. Podczas dyskusji w Sejmie parlamentarzyści podkreślali, że jest już za późno, aby wprowadzać zmiany w Kodeksie wyborczym - wybory parlamentarne odbędą się bowiem jesienią tego roku.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Zmiany w Kodeksie wyborczym będą oznaczały w praktyce, że samorządowcy będą musieli utworzyć więcej lokali wyborczych. Ci podchodzą do tego bez entuzjazmu. Krzysztof Zieliński wójt gminy Książki w województwie kujawsko-pomorskim, uważa, że "to będą niepotrzebnie wydawane pieniądze".
- Trzeba będzie dostosować i wyposażyć te nowe lokale wyborcze, m.in. kupić nowe urny, kabiny do głosowania, komputery i drukarki, zapewnić dostęp do internetu. Może zaistnieć potrzeba przeprowadzenia remontu, by zaadaptować lokal do potrzeb osób niepełnosprawnych. To jest dla mnie niezrozumiałe. Po co wydawać na to tyle środków finansowych, publicznych? - powiedział w rozmowie z natemat.pl.
Jak dodał, utworzenie nowych lokali oznacza, że potrzeba będzie więcej osób do stworzenia komisji, a już jest z tym problem. - Zainteresowanie pracą w komisjach wyborczych maleje. Niejednokrotnie w skład komisji powoływane są osoby, które nie mają doświadczenia, co wpływa na jakość i sprawność jej pracy - podkreślił wójt.
W gminie Książki do tej pory były cztery lokalne wyborcze, a teraz ma być ich osiem, po jednym w każdym sołectwie - podaje natemat.pl. Krzysztof Zieliński zaznacza, że w gminie nie ma nawet tylu świetlic. - W tej chwili mógłbym zorganizować tylko dwa dodatkowe lokale. Świetlica w jednej miejscowości w ogóle się nie nadaje. A druga jest na piętrze, więc też nie nadaje się do tego celu - powiedział portalowi.
- Nie wiem, co wtedy trzeba by zrobić. Ten sam lokal w innym miejscu? Na przykład w szkole zrobić dwa lokale, że z jednej strony wchodzą jedni, a z innej drudzy? Obiło mi się o uszy, że może zrobić lokal wyborczy na plebanii, w kościele? Ale to bez sensu - dodał.
Podobne odczucia względem nowych przepisów ma wójt gminy Boronów. - W sołectwach nie mam budynków komunalnych, które mógłbym wskazać jako lokale wyborcze. Nie ma tam świetlic, nie ma strażnic, nie ma kościołów. Nie wyobrażam sobie, jak można by to zorganizować - podkreślił Krzysztof Bełkot, dodając, że nowe lokale mogłyby wywołać zamieszanie.
***
Zagraj z nami - razem pokonamy sepsę! Dorzuć się do naszej skarbonki!