Zabierzów. Policja: Pies nie został zakopany żywcem. Odnaleziono jego właściciela

Małopolska policja poinformowała o zgłoszeniu się na komisariat właściciela psa, który 23 stycznia został wykopany z ziemi. Psa odnaleźli robotnicy podczas pracy koparką na terenie wsi Zabierzów (woj. małopolskie). Funkcjonariusze podkreślają, że pies nie został "zakopany żywcem", a był to jedynie nieszczęśliwy wypadek, a zwierzę ugrzęzło w błocie.

O historii psa odnalezionego w trakcie prac budowlanych we wsi Zabierzów pisaliśmy 24 stycznia. Pies, a w zasadzie suczka odnaleziona przez robotników cudem ocalała przysypana warstwą ziemi. Spekulowano, czy zwierzę zostało celowo "zakopane żywcem", czy też samo ugrzęzło w błocie. Po nagłośnieniu sprawy przez media policja z Zabierzowa wszczęła śledztwo w tej sprawie, w trakcie którego okazało się, że był to nieszczęśliwy wypadek. Na komisariat zgłosił się także właściciel suczki, który twierdzi, że od kilku dni poszukiwał psa.

Zobacz wideo Katarzyna Dowbor zareagowała na źle traktowane przez uczestników programu zwierzę. "Pani była oburzona"

Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.

Właściciel zakopanego psa odnaleziony. Sam zgłosił się na policję

Małopolska policja w związku z poruszeniem, jakie wywołały medialne doniesienia o psie zakopanym żywcem, w czwartek 26 stycznia wydała oficjalny komunikat o tym, że pies znalazł się pod ziemią w wyniku nieszczęśliwego wypadku. "Funkcjonariusze udali się na teren budowy, gdzie w rozmowie z pracownikami, którzy odnaleźli suczkę, ustalili, że pies nie znajdował się pod ziemią, a leżał wycieńczony w błocie, w którym ugrzązł. Pracownicy budowy wydostali psa z błota, przenosząc go na łyżce od koparki i kładąc na twardej powierzchni. Zaopiekowali się zwierzęciem i zostało ono przewiezione do weterynarza" - czytamy na stronie Policji Małopolskiej

Wieczorem 25 stycznia na komisariat policji zgłosił się zrozpaczony właściciel czworonoga, który oświadczył, że wbrew informacjom podawanym przez media oraz KTOZ, który zaopiekował się wycieńczonym psem, nie zaniedbał zwierzęcia, nie porzucił go ani nie zrobił mu żadnej innej krzywdy. Jak podaje oficerka prasowa Komendy Powiatowej Policji w Krakowie Justyna Fil, mężczyzna wyjaśnił policjantom, że wieczorem, 21 stycznia, suczka uciekła z terenu posesji w Zabierzowie. Miało to miejsce najprawdopodobniej w czasie, kiedy ktoś z jego rodziny zostawił otwartą bramę wjazdową. Mężczyzna oświadczył, że od tego czasu rozpaczliwie szukał swojego psa. - Kochamy tego psa, on jest częścią naszej rodziny- podkreślał. 

Pies został znaleziony w bardzo złym stanie. "Ziemia wylatywała jej nosem"

Odnaleziona 23 stycznia suczka była w bardzo złym stanie. Zajęli się nią pracownicy KTOZ, którzy całą sprawę opisali w mediach społecznościowych. "Zwierzęta z rowów, ubrudzone błotem przyjmujemy niestety dość regularnie, jednak czegoś takiego jak u tej suni nie widzieliśmy nigdy. Stan psa wskazywał nie tylko na 'leżenie w błocie' - warstwa ziemi była gruba i praktycznie na całym ciele. Miała duże ilości ziemi w pyszczku, w oczach, ziemia wylatywała jej nosem. W uszach również znaleźliśmy błoto" - relacjonowali pracownicy schroniska. 

Wątpliwości budził także ogólny stan zdrowia suczki. "Trafiła do nas wychudzona, z ropomaciczem - to elementy wskazujące na wcześniejsze i długotrwałe zaniedbanie. Zdajemy sobie sprawę, że scenariuszy może być kilka, ale ciężko uwierzyć, widząc tego psa na żywo, że on 'tylko' wpadł do dziury z ziemią" - przekazał KTOZ. 

Mężczyzna odpiera zarzuty

Do zarzutów zaniedbania odniósł się właściciel odnalezionego psa. Mężczyzna poinformował policjantów, że suczka ma już 16 lat. W związku z zaawansowanym wiekiem jest schorowana, ale zdaniem właściciela, nigdy nie była przez niego zaniedbywana. Na dowód przekazał on aktualną książeczkę szczepień zwierzęcia oraz podkreślił, że w momencie, kiedy zdał sobie sprawę, że medialne doniesienia dotyczą jego zaginionego psa, od razu zgłosił się do Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Więcej o: