Agata Młynarska szeroko wspominała pierwszy finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy z 1993 roku. Więcej przeczytasz w artykule: Agata Młynarska: Pieniądze wkładałam, gdzie się dało - do kieszeni, za stanik
Dziennikarka mówiła nawet o swojej charakterystycznej stylizacji z tamtego dnia: - Miętowa koszula była po moim tacie, krawat o byłego teścia, do tego moja stara spódnica i buty z pchlego targu w Paryżu. Leżały w pudełku i czekały na fajną okazję - opowiadała, dodając: - W całości ten strój wylicytowałam po latach na aukcji.
W tym roku Młynarska przyłączyła się do akcji #JedenDzieńDłużej na Gazeta.pl i licytuje z nami spotkanie na planie programu "Bez tabu". >> - Przygotuję jeszcze inne niespodzianki, pokażę kulisy telewizji, przytulę do serca, pogadamy. Jak co roku po licytacji zrodzi się kolejna fajna przyjaźń - obiecywała potencjalnym licytującym na antenie Porannej Rozmowy Gazeta.pl.
'Róbta co chceta' 'Fenomen', mat. prasowe
Oprócz dobrych, pozytywnych wspomnień, w rozmowie pojawiły się i te cięższe, bardziej traumatyczne.
- Wielka Orkiestra jest dobrem narodowym. Tym, co sprawia, ze jesteśmy przez chwilę najlepszą wersją swojej tożsamości narodowej - mówiła Młynarska, wracając do prawdopodobnie najtrudniejszego momentu w historii Orkiestry, czyli tragicznej śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza na scenie, w trakcie finału w 2019 r.
13 stycznia 2019 roku Adamowicz został raniony nożem przez Stefana W. podczas "światełka do nieba". Kolejnego dnia prezydent Gdańska zmarł w tamtejszym Uniwersyteckim Centrum Klinicznym.
- Stała się tragedia. Coś, co wywróciło do góry nogami nasz entuzjazm i nasze zaufanie. To był moment, w którym wszyscy się zatrzymali i zadali sobie pytanie co dalej. Jak żyć w realiach, w których jest tak ogromne zagrożenie wspominała - gościni Porannej Rozmowy.
- Ale proszę pamiętać, że to nie wzięło się z niczego. Hejt, który zaczął się sączyć, który był od dłuższego czasu bardzo czytelny i widoczny - skierowany w stronę Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, w stronę Jurka Owsiaka - utorował drogę być może do takich zachowań. Ja to wiążę z tą złą energią, która jak dżin z butelki została wypuszczona. I oczywiście, to mógł być tylko przypadek, ale myślę, że ta zła energia, która się uwolniła, zaczęła być bardzo odczuwalna.
- mówiła Młynarska. Jednocześnie dodała, że to, co się wydarzyło, jeszcze bardziej scaliło WOŚP. Zaś przekaz, jaki później popłynął z Gdańska - "Gdańsk dzieli się dobrem" - podnosi ją na duchu. - Gdańsk dzieli się dobrem, WOŚP dzieli się dobrem i Polacy dzielą się dobrem - podsumowała.
Dziennikarka wspomniała w końcu swoje spotkanie z matką chorego dziecka, leczonego z pomocą sprzętu zakupionego przez WOŚP w szpitalu we Włodawie. Młynarska do tej placówki trafiła jako pacjentka.
- Widzę wyjeżdżający inkubator z serduszkiem WOŚP i płaczącą obok mamę, która nie wie, czy jej dziecko przeżyje. A potem ona orientuje się, że to ja jestem obok, rzuca mi się na szyję i płacząc mówi "dziękuję, to dzięki wam"... Wtedy ja sobie myślę, że to nie jest ważne, czy ona jest z PO, z PiS-u czy z jakiegokolwiek innego ugrupowania - mówiła Agata Młynarska.
- Ona jest matką dziecka i walczy o jego życie. Z udziałem sprzętu WOŚP.
31. Finał zagra w niedzielę 29 stycznia pod hasłem: Chcemy wygrać z sepsą! Gramy dla wszystkich - małych i dużych!
WOŚP informuje, powołując się na badania, iż sepsa jest przyczyną 20 proc. zgonów w skali globalnej. "Według Światowej Organizacji Zdrowia, w 2017 roku sepsa wystąpiła u 49 milionów ludzi na świecie, a 11 milionów zmarło z jej powodu. Prawie połowa zachorowań dotyczyła dzieci (około 20 milionów), a w populacji do 5. roku życia sepsa była przyczyną 2,9 miliona zgonów. W Polsce, ze względu na brak krajowego rejestru, nie istnieją wiarygodne dane na temat zapadalności na sepsę, co znacznie utrudnia działania mające na celu jej zapobieganie i zwalczanie" - czytamy na stronie fundacji.
Dzień po finale - w poniedziałek Gazeta.pl zaprasza na finał akcji #JedenDzieńDłużej >>