W niektórych domach w Małopolsce awaria prądu zaczęła się już w piątek 20 stycznia. Jak podaje glos24.pl, jeszcze w poniedziałek wieczorem tysiące domów było pozbawionych prądu - głównie dotyczy to mieszkańców gmin Siepraw, Dobczyce, Raciechowice, Wiśniowa, Pcim i Sułkowice. "Sytuacja zmienia się dynamicznie, Starosta Myślenicki w przedmiotowej sprawie interweniował do Wojewody Małopolskiego oraz Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Krakowie. Wydział Bezpieczeństwa i Ochrony Zdrowia Starostwa Powiatowego w Myślenicach na bieżąco monitoruje sytuację oraz jest w stałym kontakcie z firmą Tauron" - przekazał w komunikacie starosta Józef Tomal.
Od piątku do niedzieli strażacy Państwowej i Ochotniczej Straży Pożarnej interweniowali w Małopolsce aż 3420 razy. Najwięcej zdarzeń odnotowano w powiatach: krakowskim - 753, bocheńskim - 364, tarnowskim - 313, myślenickim - 298, nowosądeckim i wadowickim - po 281 oraz brzeskim - 231. Zgłoszenia dotyczyły głównie powalonych drzew, połamanych gałęzi i zerwanych przewodów elektrycznych.
Mieszkańcy Tomic w powiecie wadowickim mają czekać na prąd do wtorku do godziny 20:30 - wówczas awaria ma zostać usunięta. - Zakład energetyczny wie, że jest awaria, ale jedyne co słyszę to prośba, by się uzbroić w cierpliwość. Część moich sąsiadów odzyskała zasilanie w domu w niedzielę około godz. 22. Ja i kilka kolejnych domów dalej go nie mamy i ponoć tak będzie aż do wtorku - przekazał Onetowi mieszkaniec Suchej Beskidzkiej, który od piątku nie ma prądu, ogrzewania i ciepłej wody.
Rzeczniczka prasowa Tauron Dystrybucja zapewnia, że przy usuwaniu awarii pracuje ponad 400 energetyków. Część awarii miała miejsce na terenach leśnych lub wiejskich, do których ma być ciężko się dostać ciężkim sprzętem. Niektóre drogi mają być też nieprzejezdne. - W pierwszej kolejności zostały usunięte uszkodzenia na sieci wysokich i średnich napięć, co pozwala przywrócić zasilanie do dużej liczby klientów. Obecnie prace prowadzone są w większości na sieci niskich napięć i dotyczą linii zasilających poszczególne gospodarstwa i budynki. To oznacza konieczność prac w kilkuset miejscach - przekazała Ewa Groń.
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Dziennikarze Onetu rozmawiali też z innymi mieszkańcami regionów, którzy do poniedziałkowego wieczora nadal nie mieli prądu. "W domach temperatura spadła poniżej 12 stopni, brak również ciepłej wody. W okolicy mojego miejsca zamieszkania zarówno ja, jak i moi sąsiedzi nie widzieliśmy od piątkowego wieczoru żadnej ekipy Tauronu, która by próbowała usunąć skutki awarii. Spółka Tauron została zaskoczona tym, że w zimie, w styczniu spadł śnieg (dokładnie 12 centymetrów śniegu!)" - napisał do redakcji mieszkaniec Mogilan.
Mieszkaniec Smolikówki dodaje, że przez brak prądu i ogrzewania musiał się przenieść z żoną oraz dziećmi na kilka dni do domu teściów. - To jest jednak skandal, by w cywilizowanym kraju naprawienie zerwanego kabla zajmowało trzy dni. Przecież znowu żaden pogodowy armagedon się nie wydarzył. Spadło raptem 15 cm śniegu. Żyjemy w górach i takie rzeczy jak śnieg są tu jednak normalne - przekazał pan Bartłomiej.