W grudniu policja pojawiła się na terenie dawnej Zatoki Sztuki w Sopocie. Śledczy m.in. przesiewali piasek, zrywali płyty chodnikowe i badali studzienki kanalizacyjne. Na miejscu pracowała także koparka. Po kilku dniach rozpoczęto prace w samym budynku.
Oficjalnie śledczy nie chcą przyznać, z jaką sprawą powiązane są działania przy dawnej Zatoce Sztuki. Wiadomo, że wykonywane są na zlecenie krakowskiego wydziału Prokuratury Krajowej. Z medialnych doniesień wynika, że dotyczą śledztwa ws. zaginięcia Iwony Wieczorek.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Iwona Wieczorek zaginęła w 2010 r. Zatoka Sztuki wówczas jeszcze nie istniała (powstała rok później). Jej późniejszym współwłaścicielem był właściciel klubu, w którym przed zaginięciem bawiła się Wieczorek.
- Szukano tam raczej przedmiotów, z których można wydobyć ślady tj. ubrania czy niedopałki papierosów, z których można zabezpieczyć próbkę śliny - mówi w rozmowie z tvn24.pl, chcący zachować anonimowość technik kryminalistyczny.
Jak stwierdziła osoba znająca szczegóły działań śledczych w dawnej Zatoce Sztuki, "zabezpieczone ślady biologiczne trzeba liczyć w setkach, jeśli nie tysiącach". - Gromadzone są zewsząd - ze środka lokalu, z zewnątrz, z baru, ze śmieci, ze studzienek - wyliczała.
Technicy uruchomili też na miejscu lampy UV, dzięki którym można zidentyfikować płyny biologiczne. Pracownik laboratorium kryminalistycznego wyjaśniał w rozmowie z tvn24.pl, że "można tak namierzyć ślinę, spermę i inne wydzieliny, takie jak pot czy łój".
Do zaginięcia Iwony Wieczorek doszło w nocy z 16 na 17 lipca 2010 r. w Gdańsku. Nastolatka spędzała czas ze znajomymi na jednej z sopockich dyskotek. Miało tam dojść do kłótni między 19-latką, a jej przyjaciółmi, po której Iwona Wieczorek zdecydowała, że wróci do domu, znajdującego się w Gdańsku Jelitkowie.
Kamery miejskiego monitoringu zarejestrowały, że nastolatka przechodziła ul. Grunwaldzką w Sopocie o godz. 3.07, po czym kierowała się w stronę wejścia na plażę nr 63 (była już godz. 4.12). Od domu dzieliło ją kilkaset metrów, jednak nigdy tam nie dotarła.
Od 12 lat nie ustalono, co stało się feralnej nocy w Gdańsku, mimo tego, że zaginięciem Wieczorek zajmowali się dziennikarze, śledczy kryminalistyki, detektywi, a nawet jasnowidze. W 2012 roku umorzono sprawę.
Po sześciu latach, we wrześniu 2018 roku śledztwo wznowiono - zajęła się nim Prokuratura Krajowa w Warszawie, natomiast w 2019 roku akta trafiły do Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie (Archiwum X).