Sprawa hiszpańskich nurków. Były żołnierz Formozy: Profesjonaliści nie zostawiliby tylu śladów

- Teoretycznie służby powinny zabezpieczyć akwen na powierzchni kilku mil, bo mogło dojść do wyrzucenia podjętych pakunków np. z narkotykami do morza. Wszystko wskazuje na nieudany przemyt - stwierdził w rozmowie z PAP płetwonurek współpracujący z Formozą i służbami specjalnymi NATO, komentując incydent z Hiszpanami w Zatoce Gdańskiej.

Komenda Główna Policji poinformowała Polską Agencję Prasową, że "policja i odpowiednie służby wykonały wszystkie możliwe czynności, które całkowicie wykluczyły motyw szpiegowski czy dywersyjny". Wcześniej - jak informowaliśmy - podobne ustalenia podał dziennik "Rzeczpospolita":

Incydent z nurkami. Były żołnierz Formozy: Hiszpanie zostawili za dużo śladów

Scenariusz z akcją dywersyjną wyklucza także były żołnierz-płetwonurek Formozy [jednostka wojskowa płetwonurków bojowych, będąca pododdziałem Wojsk Specjalnych - red.], który rozmawiał z PAP. Jego zdaniem "profesjonaliści nie pozostawiliby po sobie tylu śladów, jak zakup motorówki czy wypożyczenie sprzętu do nurkowania".

- Ale dziwię się, że służby po uratowaniu tych nurków ich nie zatrzymały, a jedynie skupiły się na wylegitymowaniu - stwierdził w rozmowie z PAP inny płetwonurek, który współpracuje z Formozą i służbami specjalnymi państw NATO. - Nurkowie dopiero po jakimś czasie od awarii motorówki próbowali skontaktować się z ratownikami. Nawet nie wiemy, gdzie dokładnie doszło do awarii jednostki, która przez kilka mil była niesiona przez prąd morski. Teoretycznie służby powinny zabezpieczyć akwen na powierzchni kilku mil, bo mogło dojść do wyrzucenia podjętych pakunków np. z narkotykami do morza. Wszystko wskazuje na nieudany przemyt narkotyków - dodał.

Więcej wiadomości z Polski na stronie głównej Gazeta.pl >>>

Sprawa hiszpańskich nurków. O co chodzi?

W nocy z soboty na niedzielę ratownicy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa (SAR) pomogli trzem osobom, które nurkowały w wodach Zatoki Gdańskiej w pobliżu Naftoportu. Nurkowie nie mogli wrócić na brzeg, bo ich motorówka miała awarię.

Policjanci, którzy przybyli na miejsce, sporządzili notatkę ze zdarzenia i wypuścili mężczyzn. Uratowani nurkowie podawali się za obywateli Hiszpanii. Twierdzili, że w rejonie Zatoki Gdańskiej poszukiwali bursztynu. Żaden z nich nie posiadał odpowiednich zezwoleń, natomiast posługiwali się specjalistycznym nowoczesnym sprzętem. Policja spisała dane z jednego hiszpańskiego dowodu osobistego i numery telefonów. Jak się okazało, dwa z nich są nieaktywne (lub zostały błędnie spisane).

- Mogę uspokoić, że cała kwestia nie dotyczy ewentualnego ataku na jakieś podmorskie kable czy elementy naszej infrastruktury krytycznej - mówił premier Mateusz Morawiecki podczas TweetUpu [spotkaniu z dziennikarzami i użytkownikami Twittera] zorganizowanego w KPRM.

Zobacz wideo Policjanci zatrzymali 30-letnią listonoszkę, która zgromadziła w swojej piwnicy ponad 2600 niedoręczonych przesyłek
Więcej o: