Sosnowo. Gdy bawili się na swoim weselu, sąsiad kazał wysadzić ich dom. Jest wyrok

Na osiem i sześć lat więzienia sąd w Łobzie skazał dwóch mężczyzn, którzy doprowadzili do wybuchu budynku mieszkalnego w zachodniopomorskim Sosnowie. W czasie zdarzenia właściciele domu bawili się na swoim weselu. Jednym ze skazanych jest sąsiad poszkodowanej rodziny.

Gdy 25 czerwca 2021 r. Elżbieta i Adam Wawrzyniakowie bawili się na swoim weselu, ich dom w Sosnowie (woj. zachodniopomorskie, pow. łobeski) został zniszczony przez wybuch. Śledczy ustalili, że odpowiada za to sąsiad i pracodawca pana Adama, 57-letni Bogdan W. Podłożenie ładunków zlecił 24-letniemu Ukraińcowi Mykole O., za co miał mu zaoferować pięć tysięcy złotych.

- Wskazał mu budynek i okno, przez które miał podłożyć substancję łatwopalną i ją podpalić. Dostarczył mu przedmiotową substancję oraz wskazał czas, w którym wyżej wymieniony miał wykonać zlecenie - mówiła podczas pierwszej rozprawy prokuratorka Diana Rokosz z Prokuratury Rejonowej w Łobzie. Jej wypowiedź zacytowało TVN24.

Podczas interwencji okazało się, że 'niebezpieczny pająk' jest zabawkąKobietę przeraził "niebezpieczny pająk". Właściciel szybko się znalazł

Wybuch w Sosnowie. Wyrok więzienia

W czwartek tamtejszy Sąd Rejonowy uznał obu mężczyzn za winnych podpalenia - podała telewizja. Bogdan W. został skazany na osiem lat więzienia, Mykoła O. na sześć. Muszą pokryć naprawę szkód (311 tys. zł) i zapłacić poszkodowanym kolejne 300 tys. zł zadośćuczynienia. Wyrok nie jest prawomocny. Jak poinformowało TVP Info, obrońca zleceniodawcy zapowiedział złożenie apelacji.

- Sprawcy naruszyli bardzo istotne i mocno chronione w Kodeksie karnym dobra. Takim dobrem jest bezpieczeństwo powszechne i tym samym działanie sprawców w takie bezpieczeństwo powszechne godziło, a to już też świadczy o tym, że kara w stosunku do nich powinna być wysoka - podkreśliła w rozmowie ze stacją sędzia Magdalena Kwiatkowska.

Więcej wiadomości z Polski na stronie głównej Gazeta.pl >>>

Zobacz wideo Policjanci zatrzymali 30-letnią listonoszkę, która zgromadziła w swojej piwnicy ponad 2600 niedoręczonych przesyłek

Dlaczego Bogdan W. kazał podpalić dom sąsiadów? "Poszło o kawałeczek ziemi"

Krótko po zdarzeniu Adam Wawrzyniak mówił w TVN24, że był skłócony z Bogdanem W. - Poszło o jakąś tam sprzeczkę, o kawałeczek ziemi, która należała do mnie. Ja chciałem odzyskać coś, co należało dawno do mnie, ja za to płacę podatki, do końca życia będę to płacił. Kupiłem ziemię, 2300 metrów kwadratowych i to powinno być moje, a nie 1800 metrów, bo sąsiad sobie coś tam zabrał i on myśli, że to jego - stwierdził.

Dodał, że pół godziny po tym, jak doszło do eksplozji, do domu miały wrócić dzieci. "Gdyby więc do wybuchu doszło kilkadziesiąt minut później, ktoś mógłby zginąć" - czytamy.

Lekcja religii w szkole (zdjęcie ilustracyjne)Ocena z religii zależna od obecności na mszy? Rodzic oburzony

Więcej o: