Braniewo. Mężczyzna zabił kundelka Pimpka za 50 zł, uderzał sztachetą. Prokuratura chce surowszej kary

W ubiegłym roku mężczyzna zabił dziewięciomiesięcznego kundelka Pimpka, uderzając go sztachetą, a następnie wrzucając do stawu. Zapłacić za to miała mu właścicielka psa, dla której - jak tłumaczyła - był on uciążliwy. Oboje zostali skazani przez braniewski sąd na karę ograniczenia wolności. Prokuratura zaskarżyła jednak wyrok, uznając go za niewspółmierny do popełnionego przestępstwa.

W kwietniu ubiegłego roku opisywaliśmy sprawę mieszkańca Braniewa (woj. warmińsko-mazurskie), który miał zabić psa na zlecenie jego właścicielki. Niespełna roczny kundelek Pimpek został zabity sztachetą na początku stycznia 2022 roku. W grudniu Sąd Rejonowy w Braniewie ogłosił wyrok w sprawie Stanisława H. Jak podało Radio ZET we wtorek 18 stycznia, prokuratura uznała, że orzeczona kara jest niewspółmierna w stosunku do popełnionego przestępstwa.

Zobacz wideo Prof. Andrzej Elżanowski: Kary za znęcanie się nad zwierzętami i nad ludźmi powinny być porównywalne

Braniewo. Mężczyzna, który uderzał psa sztachetą, otrzymał karę ograniczenia wolności

Sąd Rejonowy w Braniewie zmienił kwalifikację czynu, uznając, że działania 62-latka nie miały cech szczególnego okrucieństwa. Mężczyzna został skazany na rok i dwa miesiące ograniczenia wolności oraz tysiąc złotych nawiązki na rzecz OTOZ Animals. Właścicielka psa została skazana natomiast na osiem miesięcy ograniczenia wolności i dwa tysiące złotych nawiązki dla obrońców praw zwierząt. Zarówno w przypadku mężczyzny, jak i kobiety, kara ma polegać na wykonywaniu nieodpłatnej pracy na cele społeczne w wymiarze 30 godzin miesięcznie. Dodatkowo otrzymali oni także zakaz posiadania zwierząt przez pięć lat.

"Taki wyrok to skandal" - komentował jeszcze w grudniu OTOZ Animals. "Oskarżeni pójdą sobie raz w tygodniu na parę godzin do pracy wykonać prace społeczne i to ma być kara odstraszająca potencjalnych przestępców?" - pytała organizacja we wpisie na Facebooku.

- Prokuratura zaskarżyła ten wyrok, z uwagi na rażącą niewspółmierność orzeczonej kary w stosunku do popełnionego przestępstwa - przekazał Polskiej Agencji Prasowej prokurator rejonowy Rajmund Kobiela, jak cytuje Radio ZET. Teraz apelacją zajmie się Sąd Okręgowy w Elblągu.

Więcej aktualnych wiadomości z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Pies (zdjęcie ilustracyjne)Pies Pimpek miał zostać zabity za 50 zł na zlecenie jego właścicielki

Warmińsko-mazurskie. Kundelek Pimpek został skatowany, bo był "uciążliwy" dla właścicielki?

Według Kobieli sąd pierwszej instancji uznał, że mężczyzna nie działał z zamiarem sprawienia psu jak największego cierpienia, a jedynie zakończenia jego życia. - [Było to - red.] akcją nieporadną, ale nie obliczoną na spowodowanie i przedłużenie cierpienia - wyjaśniał. 

Jak podawała Komenda Powiatowej Policji w Braniewie, 62-latek był widziany, gdy szedł wraz z Pimpkiem w kierunku pobliskiego lasu. "Obawę wzbudził fakt, że podejrzany nigdy wcześniej nie był widziany z czworonogiem, co więcej miał ze sobą drewnianą sztachetę. Świadkowie ruszyli za nim, a gdy po chwili usłyszeli dziwne odgłosy i postanowili powiadomić policjantów" - podawali funkcjonariusze. Najpierw uderzał w głowę Pimpka sztachetą, później wrzucił go do stawu. Bezpośrednią przyczyną śmierci psa było utonięcie.

Kiedy policjanci zjawili się na miejscu, dostrzegli truchło psa w stawie. Mężczyzna uciekł przed funkcjonariuszami do lasu, jednak następnego dnia udało się go zatrzymać. Wówczas postawiono mu zarzut zabicia zwierzęcia, do którego się przyznał. Okazało się, że mężczyzna miał otrzymać od właścicielki 50 zł za zabicie zwierzęta - kobieta tłumaczyła, że pies był dla niej uciążliwy. 

Pies (zdjęcie ilustracyjne)Wierzbica. Zakopał psy żywcem. "Tłumaczył się brakiem środków na wyżywienie zwierząt". Grozi mu 5 lat

Więcej o: