Szef Centrum Techniki Nurkowej w Gdyni opiswał Hiszpanów jako nurków rekreacyjnych i osoby, które nie stroniły od pokazywania swojego wizerunku. To właśnie Łukasz Piórewicz miał wypożyczyć im sprzęt.
- Przyjechali do nas naładować swoje butle nurkowe. Skorzystali z naszych usług, mieli swój sprzęt i ładując butle podpytali, czy mogliby jeszcze coś dopożyczyć. Pytali o możliwość nurkowania w weekend i powiedzieliśmy im, że w weekend będzie dość mocno wiało i nie możemy im zorganizować łódki, ale mogą skontaktować się z nami w poniedziałek - relacjonuje w rozmowie z reporterem Radia ZET, Łukasz Piórewicz.
Szef CTN w Gdyni mówił, że kiedy rozmawiał z nimi o sprzęcie to podpytywali o podstawowe zasady działania niektórych elementów - Trochę bawią mnie sugestie, że to byli jacyś dywersanci - stwierdził Piórewicz.
I dodaje: - Szedłbym raczej w tym kierunku, że to mogą być osoby, które po prostu wpadły na pomysł, żeby zanurkować, będąc akurat w Polsce. I może gdzieś zasłyszeli historię o bursztynie nazywanym przecież złotem Bałtyku i chcieli go przy okazji poszukać. Mówimy często, że Bałtyk weryfikuje nurków. I ci chłopcy zostali przez Bałtyk zweryfikowani.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Przypomnijmy, w nocy z soboty na niedzielę Morskie Ratownicze Centrum Koordynacyjne w Gdyni otrzymało zgłoszenie o tonącej barce w rejonie Ujścia Martwej Wisły.
"Po otrzymaniu informacji na pomoc zadysponowano ratowników z Brzegowej Stacji Ratowniczej w Świbnie, którzy rozpoczęli poszukiwania tonącej jednostki, wzdłuż wyspy Sobieszewskiej, aż do rejonu Westerplatte" - informuje Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa. Jak dodano, ostatecznie okazało się, że to nie barka, a czterometrowa czerwona łódź.
Po ponad godzinie ratownicy odnaleźli jednostkę. Znajdowała się ona ok. 2,7 mil morskich (ok. 5 km) na północ od Górek Zachodnich, na jej pokładzie było trzech obywateli Hiszpanii, którzy od co najmniej sześciu godzin nurkowali w tym rejonie.
Jak się okazało, łódź nie tonęła, a miała awarie układu sterowania, a co za tym idzie, nie miała manewrowości. Hiszpanie wraz z łodzią zostali przetransportowani do portu w Górkach Zachodnich.
Jak podaje trójmiasto.pl, jednostka, którą poruszali się Hiszpanie, nie była zarejestrowana. Poza brakiem dokumentów rejestracyjnych łódź nie miała żadnych oznaczeń na burcie. Mimo tego załoga posiadała drogi sprzęt do nurkowania.
Kapitanat Portu Gdańsk skierował do policji pismo, ws. ustalenia aktualnego miejsca pobytu Hiszpana, którego w policyjnej notatce określono jako sternika jednostki.
Według informacji trójmiejskiego portalu nurkowie przed przybycie do Gdańska zatrzymali się w domach letniskowych we Wdzydzach Tucholskich. Najprawdopodobniej dwóch z nich opuściło już Polskę.