Wybuch w KGP - nowe informacje. Oględziny budynku przez telefon. "Odpadło kilka pustaków"

W sprawie wybuchu granatnika, do którego doszło w gmachu Komendy Głównej Policji, pojawiają się wątpliwości, dotyczące działań związanych z nadzorem budowlanym. Zarządca o eksplozji nie zawiadomił inspektoratu, a pierwsze oględziny budynku zostały przeprowadzone nie osobiście, a przez telefon - wynika z ustaleń senatora KO, Krzysztofa Brejzy.

Zdaniem Krzysztofa Brejzy wybuch w Komendzie Głównej Policji wynika ze "skrajnej nieodpowiedzialności" gen. Jarosława Szymczyka, dlatego też powinno się go rozliczyć. Jednak - jak mówił polityk Koalicji Obywatelskiej w TVN24 - mamy do czynienia z "próbą zamiatania sprawy pod dywan". "Rzeczpospolita" wróciła do sprawy z 14 grudnia i opublikowała w środę (18 stycznia) szczegóły pisma, które Brejza otrzymał z wojewódzkiego inspektoratu w Warszawie w odpowiedzi na interwencję senatorską.

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.

Zobacz wideo Czy polskiej policji potrzebne jest oprogramowanie inwigilujące? Pytamy byłego zastępcę KGP

Wybuch w KGB. Kontrola przez telefon. "Odpadło kilka pustaków"

"Informacje o zdarzeniu w budynku KGP tutejszy organ uzyskał w godzinach popołudniowych w dniu 15 grudnia 2022 r. z doniesień medialnych" - pisze zastępca wojewódzkiego inspektora budowlanego, Katarzyna Matusz. Z ustaleń Krzysztofa Brejzy wynika, że pracownicy urzędu przeprowadzili kontrolę dopiero po pięciu dniach od eksplozji, a wcześniej rozmawiali jedynie przez telefon z zarządcą budynku, który miał im przekazać, że "odpadło kilka pustaków", a elementy nośne budynku nie zostały naruszone.

Jak tłumaczy radczyni prawna, mec. Kinga Grzelak, zarządca ma obowiązek m.in. zawiadomić stosowne organy nadzoru budowlanego. - Organy te winny niezwłocznie przeprowadzić kontrolę w miejscu zdarzenia i nakazać zarządcy jego zabezpieczenie oraz uporządkowanie terenu lub wykonanie innych niezbędnych czynności i robót budowlanych, związanych z likwidacją skutków wypadku - wyjaśnia "Rzeczpospolitej".

Przypomnijmy, do eksplozji doszło 14 grudnia 2022 roku w pomieszczeniu sąsiadującym z gabinetem szefa policji w gmachu Komendy Głównej. Powodem wybuchu miał być prezent - granatnik, który komendant otrzymał podczas wizyty w Ukrainie. W sprawie eksplozji postępowanie prowadzi już prokuratura. Gen. Jarosław Szymczyk, który miał używać granatnika w momencie wybuchu, ma status pokrzywdzonego.

Krzysztof Brejza: Ta sprawa to tygiel naginania procedur

Choć po opublikowaniu pisma pojawiają się wątpliwości dotyczące działań związanych z nadzorem budowlanym, rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Ciarka uważa, że wszystkie procedury zostały dochowane.

- Komenda Główna ma swoich inspektorów nadzoru budowlanego, którzy niezwłocznie dokonali sprawdzenia pomieszczeń, w których doszło do uszkodzeń. W przypadku tak nieznacznych uszkodzeń nie mieliśmy obowiązku informowania ani powiatowego, ani wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego, jednak aby nie było żadnych wątpliwości, i tak to zrobiliśmy. Wojewódzki inspektor został poinformowany - przekazał. 

- Z jednej strony policja twierdzi, że ma swoich inspektorów, a z drugiej strony wojewódzki inspektorat w końcu sam wszczyna własną kontrolę. Ponadto Straż Pożarna była wezwana na miejsce, ale po kilku minutach wezwanie anulowano. Ta sprawa to tygiel naginania procedur - skomentował słowa rzecznika senator Krzysztof Brejza. 

Polityk odniósł się także do kwestii transportu granatnika z Ukrainy do Polski. Od Straży Granicznej dowiedział się, że gen. Jarosław Szymczyk przeszedł jedynie kurtuazyjną kontrolę i nie zgłaszał jego przewozu - czytamy w piśmie, które Brejza otrzymał z kolei od Komendanta Głównego Straży Granicznej. 

Więcej o: