Podhale. Ratownik udzielał pomocy, gdy ktoś ukradł mu narty. "Traktuję je jak karetkę"

W sobotę w okolicy dolnej stacji wyciągu Suche koło Zakopanego doszło do kradzieży. Ratownikowi medycznemu, który przyjechał udzielić pomocy poszkodowanemu mężczyźnie, skradziono narty, z których korzysta w codziennej pracy. Mężczyzna prosi o pomoc.

Jak podaje "Tygodnik Podhalański", do zdarzenia doszło 14 stycznia koło godziny 18 przy dolnej stacji wyciągu Suche koło Zakopanego. Jak czytamy, skradzione narty skiturowe Blizzard Zero G 85 LTD o długości 178 cm z wiązaniami Marker Alpinist są warte ok. cztery tysiące złotych. Osoby, które mogłyby wiedzieć coś na temat skradzionego sprzętu, proszone są o kontakt z ratownikiem pod numerem 600 280 100.

Zobacz wideo Na narty w Polsce: pięć miejsc, w których poczujesz się jak w Alpach

Zakopane. Ratownik medyczny okradziony podczas akcji

Jak wspomina ratownik Bartłomiej Zając w rozmowie z "Wyborczą", kiedy w sobotę znajdował się przy kasach biletowych, został wezwany do urazu ręki. - Zjechałem z dyżurki na dół, podjechałem możliwie jak najbliżej miejsca, gdzie znajdował się poszkodowany. I tak jak to robię wiele razy dziennie, odpiąłem narty i postawiłem je z boku. Podszedłem do poszkodowanego, aby udzielić mu niezbędnej pomocy - przytacza mężczyzna.

Okazuje się, że kiedy pan Bartłomiej zakończył udzielanie pomocy poszkodowanemu, zobaczył, że jego narty zniknęły. Jak przyznał, początkowo miał nadzieję, że ktoś zabrał je przez pomyłkę, jednak nie otrzymał zwrotu. - Jak widać, była to perfidna kradzież sprzętu - mówi mężczyzna.

Pan Bartłomiej podkreślił także, że podczas pracy używa prywatnego sprzętu. W rozmowie z TVN24 zwrócił uwagę, że narty są mu potrzebne na co dzień. - Traktuję [je - red.] jak karetkę - przyznał, po czym dodał, że skradziony egzemplarz pochodzi z edycji limitowanej. - Teraz praktycznie nie da się ich sprzedać, bo całe środowisko wie już o zdarzeniu - zauważył. 

Więcej aktualnych wiadomości z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Zdjęcie ilustracyjne. Małopolska: wypadek na wyciągu narciarskim. 7-latka wypadła z krzesełka

Ratownicy górscy ofiarami kradzieży

Pan Bartłomiej wspomniał też, że na Podhalu kradzieże zdarzają się nawet kilka razy dziennie. W ubiegłym roku informowaliśmy o ratownikach GOPR, którym ukradziono sprzęt warty kilka tysięcy złotych - stacje ratownicze oraz radiostację z obsługi wyciągu. Wcześniej, podczas akcji ewakuacji ratownik pożyczył wychłodzonemu turyście własną kurtkę. Później mężczyzna zniknął. Po nagłośnieniu sprawy, odesłał ubranie.

Mur w Zakopanem tuż przy domach mieszkańców. 'Zabrali nam światło dzienne' "Zabrali nam światło". Wielki mur w Zakopanem tuż przy domach mieszkańców [WIDEO]

Więcej o: