W nocy z soboty na niedzielę Morskie Ratownicze Centrum Koordynacyjne w Gdyni otrzymało zgłoszenie o tonącej barce w rejonie Ujścia Martwej Wisły.
"Po otrzymaniu informacji na pomoc zadysponowano ratowników z Brzegowej Stacji Ratowniczej w Świbnie, którzy rozpoczęli poszukiwania tonącej jednostki, wzdłuż wyspy Sobieszewskiej, aż do rejonu Westerplatte" - informuje Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Jak dodano, ostatecznie okazało się, że to nie barka, a czterometrowa czerwona łódź. Po ponad godzinie ratownicy odnaleźli jednostkę.
"Znajdowała się ona ok. 2,7 mil morskich (ok. 5 km) na północ od Górek Zachodnich, na jej pokładzie znajdowało się trzech obywateli Hiszpanii, którzy od co najmniej 6 godzin nurkowali w rejonie ich odnalezienia" - czytamy w komunikacie.
Jak dodano, "łódź poszkodowanych nie tonęła, a ostatecznie miała awarie układu sterowania, a co za tym idzie, nie miała manewrowości".
Obywatele Hiszpanii zostali przetransportowani do portu w Górkach Zachodnich, a następnie przekazani ratownikom medycznym i funkcjonariuszom Policji.
Hiszpanie powiedzieli ratownikom, że szukali bursztynu. Jak podaje portal Trojmiasto.pl, na jednostce bursztynu jednak nie znaleziono.
Co więcej, łódź nie była wyposażona m.in. w oświetlenie nawigacyjne, środki łączności oraz w środki ratunkowe. Hiszpanie nie mieli też zgody na nurkowanie. Dysponowali za to profesjonalnym sprzętem do nurkowania i skuterem podwodnym.