Jak czytamy w "Gazecie Wyborczej", Łukasz Sz. prowadzi dwie firmy - jedna znajduje się na Śląsku, a druga w Warszawie. Z informacji dziennika wynika, że służby zainteresowały się jego działalnością, jeszcze zanim starszy brat Sz. został komendantem głównym policji. Sprawa miała przyspieszyć dopiero dwa lata temu, po zatrzymaniu Arkadiusza K., który - według prokuratury i agentów CBA - miał być "mózgiem całej operacji z wyłudzaniem zwrotu VAT". Później policja aresztowała członków jego grupy, którzy w zamian za obietnicę niższej kary mieli wskazywać innych uczestników przestępczego procederu.
"Nasi rozmówcy są przekonani, że powodem tej opieszałości był fakt, iż 49-letni Łukasz Sz. to młodszy o cztery lata brat gen. Jarosława Szymczyka. To najdłuższy stażem komendant główny policji w III RP - sprawuje tę funkcję od wiosny 2016 r. Zasłynął m.in. zgodą na pacyfikacje opozycyjnych manifestacji" - czytamy w "Wyborczej". Anonimowi rozmówcy, na których powołuje się dziennik, mówili też o tym, że Łukasz Sz. miał powoływać się na "parasol ochronny na samej górze w policji".
Łukasz Sz. został zatrzymany pod koniec listopada 2022 roku. Prokuratura Regionalna w Lublinie przedstawiła mu pięć zarzutów - udziału w grupie przestępczej, prania brudnych pieniędzy, fałszowania faktur vatowskich czy oszustw dotyczących mienia znacznej wartości. Razem z Łukaszem Sz. policja zatrzymała dwie osoby. Prokuratura wnioskowała o areszt dla wszystkich trzech mężczyzn.
Jak się okazało, sąd nie wyraził zgody na areszt. Według ustaleń "Gazety Wyborczej" prokuratura nie wykazała w sposób wystarczający, by podejrzani mieli utrudniać postępowanie, przebywając na wolności. W przypadku Łukasza Sz. sąd miał odstąpić od aresztu, motywując to "ciężkimi skutkami dla podejrzanego i rodziny". Co w tej sprawie podaje Prokuratura Regionalna w Lublinie?
"Co do dwóch podejrzanych, sąd stwierdził, że nie istnieje obawa, by podejrzani mieli utrudniać postępowanie, przebywając na wolności, zaś co do trzeciego podejrzanego wskazał przesłankę określoną w art. 259 kodeksu postępowania karnego argumentując, że biorąc pod uwagę chorobę onkologiczną osoby najbliższej dla podejrzanego, jego aresztowanie wywołałoby dla niego i tej osoby wyjątkowo ciężkie skutki. Mając na uwadze argumenty sądu dotyczące choroby osoby najbliższej dla podejrzanego, co do których obrońcy przedstawili dokumentację dopiero w trakcie posiedzenia w przedmiocie rozpoznania wniosku o zastosowanie tymczasowego aresztowania, Prokuratura Regionalna w Lublinie, kierując się zasadami humanitaryzmu, odstąpiła od skierowania zażalenia na brak aresztu wobec tego podejrzanego" - przekazała prokuratura w oświadczeniu wydanym po publikacji "Wyborczej".
Według "GW" prokurator prowadzący sprawę miał odwołać się od decyzji do sądu wyższej instancji, ale zrezygnował po "interwencji szefa PR w Lublinie Jerzego Ziarkiewicza". Nieoficjalnie wiadomo, że prokurator miał otrzymać od przełożonego uzasadnienie decyzji na piśmie. Akta Łukasza Sz. zostały więc wycofane z wniosku o areszt. Prokuratura w Lublinie dodaje jednak, że "wszystkie zarzuty przedstawione podejrzanym są aktualne, a prokuratura podejmuje czynności mające na celu zakończenie postępowania skierowaniem aktu oskarżenia".