Niektórzy psychologowie nie akceptują sformułowania, które powstało w 2004 roku, kiedy pochodzący z Wielkiej Brytanii psycholog Cliff Arnall wprowadził określenie Blue Monday. Na podstawie sformułowanego przez siebie wzoru wyznaczył datę "najbardziej depresyjnego dnia w roku".
Arnall w "obliczeniu" terminu Blue Monday wziął pod uwagę trzy czynniki:
Początkowo psycholog uznał, że "najbardziej depresyjny dzień w roku" wypada w poniedziałek ostatniego pełnego tygodnia stycznia. Od 2011 roku Brytyjczyk uznał, że musi zmienić sposób wyznaczania tego dnia i od tego momentu jest to po prostu trzeci poniedziałek stycznia. Argumentował to tym, że kryzys finansowy jest wówczas rzekomo silniejszy.
Warto podkreślić, że Blue Monday i subiektywny wzór wyznaczania tego dnia uznawany jest za pseudonaukę. Psychologowie zaznaczają, że podane przez Arnalla czynniki to "farsa", ponieważ nie są mierzalne, a data ta została z góry narzucona - bo dlaczego akurat musi to być poniedziałek, a nie inny dzień tygodnia? Od Cliffa Arnalla odcięła się również jego dawna uczelnia - Cardiff University, która zaznaczyła, że współpracę ze szkołą zakończył 10 miesięcy przed upublicznieniem artykułu o Blue Monday.
Z kolei dziennikarz "The Guardian" Ben Goldacre ujawnił, że agencja reklamowa Porter Novelli kontaktowała się z wykładowcami uniwersyteckimi, oferując im wynagrodzenie, jeśli poprą tezę o Blue Monday i podpiszą się pod artykułem Arnalla swoim nazwiskiem. Według dziennikarza samo uknucie sformułowania o "najbardziej depresyjnym dniu w roku" jest oszustwem i chwytem marketingowym.
Kolejne osoby zwracają uwagę na krzywdzącą, wobec osób zmagających się z depresją, stronę Blue Monday. Dzień ten może być przez nich odebrany jako "święto" - takie jak Black Friday czy Cyber Monday. Dla innych będzie to fałszywa "przepowiednia", że tego dnia po prostu "muszą" czuć się źle.
Jedynym plusem, jaki można wyciągnąć z powstania tego określenia jest możliwość przypomnienia, że depresja jest poważną chorobą, którą należy leczyć. Nie jest to stan podlegający matematycznym obliczeniom, a zależy od bardzo wielu indywidualnych czynników. W żaden sposób nie powinno się też bagatelizować symptomów depresji, które objawiają się trwałym obniżeniem nastroju, utratą zainteresowań, zaburzeniami apetytu, bezsennością, biernością zawodową i społeczną czy nawet pogorszeniem pamięci.
Jak dodaje strona pacjent.gov.pl, leczeniem depresji zajmuje się psychiatra - do lekarza tej specjalizacji nie potrzeba skierowania. Warto w ramach leczenia zdecydować się też na terapię. W najcięższych przypadkach osoby z depresją wymagają hospitalizacji. Często wsparcia potrzebuje też rodzina i bliscy chorego. Pomocy należy szukać w:
Lub dzwoniąc pod numery telefonów: