Czarnek zakpił z nazwiska Thun. Komentarze: "Pośmiej się pan z Müllera". Oberwało się też Kaczyńskiemu

Przemysław Czarnek podczas wystąpienia w Sejmie zakpił z nazwiska Róży Thun. Na słowa ministra edukacji i nauki zareagował m.in. Krzysztof Luft, który nazwał polityka "prymitywem". "Nie komentuję byle czego wygłoszonego przez byle kogo" - napisała natomiast Thun.
Zobacz wideo Lex Czarnek powinno ponownie trafić do kosza? Dziemianowicz-Bąk: Ile można się dawać upokarzać?

Przemysław Czarnek komentował w Sejmie nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym. Według ministra edukacji i nauki "szczytem bezczelności" jest to, że opozycja "zabiera głos w tej sprawie". Polityk oskarżał innych posłów i eurodeputowanych o rzekome kłamanie na temat Polski. Wymienił tu wówczas "Biedronia, nie-Biedronia" i "Różę von Thun coś tam po niemiecku". Później dodał kpiący wpis na Twitterze, gdzie po raz kolejny odniósł się do europosłanki z Polski 2050. 

"Dobra, dobra... Entschuldigung. Róża Maria Barbara Gräfin von Thun und Hohenstein geboren Woźniakowska - przepraszam. Reszta zostaje. Tą ustawą naprawiamy lata zdradzieckich pomówień i donosów opozycji na Polskę" - napisał Przemysław Czarnek, dodając do wpisu nagranie z wystąpienia w Sejmie. 

Reakcje na słowa Przemysława Czarnka: "Takiego chama i prymitywa na stanowisku ministra edukacji i nauki nie było od czasów PRL"

Do słów Czarnka odniosła się Róża Thun. "Nie komentuję byle czego wygłoszonego przez byle kogo. Szkoda na to naszej uwagi. Ale dziękuję Wam wszystkim za tysiące miłych słów i posyłam miły filmik, który kilkorgu może się przydać" - napisała eurodeputowana. Polityczka w załączniku dodała nagranie, na którym sportowcy, aktorzy i piosenkarze mówią pełne imię i nazwisko Róży Thun. 

Róża Thun urodziła się 13 kwietnia 1954 roku w Krakowie, jako Róża Maria Woźniakowska. Obecne nazwisko przyjęła po swoim mężu Franzie Gräfin von Thun und Hohenstein, którego poślubiła w 1981 roku. Nazwisko męża jest historyczne i związane ze starą Austrią.

Na słowa Przemysława Czarnka zareagował też m.in. były prezenter TVP i rzecznik rządu Jerzego Buzka - Krzysztof Luft, który wprost nazwał ministra "prymitywem". 

"Panie Czarnek, nazywam się Luft i nie życzę sobie tych prostackich żartów z niemieckich nazwisk Polaków, jak Thun. Pośmiej się pan z Piotra Müllera, Łukasza Schreibera, Małgorzaty Wassermann, odważniaku. Takiego chama i prymitywa na stanowisku ministra edukacji i nauki nie było od czasów PRL" - napisał Krzysztof Luft, nawiązując we wpisie do nazwisk trzech polityków z Prawa i Sprawiedliwości. W komentarzu odpowiedział m.in. dziennikarz Tomasz Lis. "W PRL-u też nie było" - uznał Lis. 

Luft w odpowiedzi na pytanie, kogo ma na myśli, pisząc "od czasów PRL", doprecyzował, że chodzi mu o ministra "Kuberskiego, który załatwił przeniesienie do innej szkoły i maturę niezdaluchowi Jarosławowi K.".

Prezes PiS w swojej książce "Polska naszych marzeń" przyznał, że w szkole "nie zawsze mu szło". "Moje czasy szkolne kryją pewną tajemnicę. Otóż zdarzyło mi się nie zdać z 10. do 11. klasy i mimo to wylądowałem w ostatniej klasie, a następnie po odkręceniu tego znalazłem się w liceum na Woli (...).  Zdaje się więc, że prawdopodobnie nielegalnie skończyłem 11. klasę i zdałem maturę, a potem poszedłem na studia" - pisał Jarosław Kaczyński. Jak dodał, udało mu się zdać do następnej klasy dzięki zaangażowaniu jego rodziców, którzy interweniowali u ówczesnego kuratora - "był nim późniejszy minister Jerzy Kuberski". 

Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.

Więcej o: