Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji, poinformował tvn24.pl, że jeszcze nie ma danych dotyczących liczby raportów o przejście na emeryturę. W tym tygodniu komendanci policji z całego kraju mieli naradę w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie, ale również oni nie poznali danych. - Usłyszeliśmy jedynie, że pod koniec roku nieobsadzonych etatów było 4300. Tylko po cichu spekulowaliśmy, ilu policjantów odejdzie w tym roku. Dowiedzieliśmy się jedynie, że generał Jarosław Szymczyk zostaje: zadeklarował to otwarcie podczas narady - mówi portalowi jeden z uczestników spotkania.
- Pod koniec listopada ubiegłego roku odejście deklarowało 5200 funkcjonariuszy. Późniejsze szacunki robione w Komendzie Głównej Policji wskazywały na około 6000 odejść w skali kraju. Mamy nadzieję, że wielu kolegów i koleżanek zmieni jeszcze zdanie - mówi w tvn24.pl oficer centrali policji.
Kierownictwo policji, jak wynika z doniesień, liczy, że policjantów skłoni do pozostania w służbie propozycja podwyżek MSWiA. Z kolei inny rozmówca portalu szacuje, że w skali całego kraju na emeryturę może przejść nawet 7 tys. policjantów.
- Trzeba do tego dodać liczbę wakatów z końca roku, czyli w skali może zabraknąć 10 tysięcy funkcjonariuszy. Oczywiście w województwach zachodnich będzie więcej brakować niż na Podkarpaciu czy na Podlasiu - mówi portalowi funkcjonariusz z KGP.
Jak podaje tvn24.pl, już teraz w Warszawie jest 10 proc. nieobsadzonych etatów. Z ustaleń RMF FM wynika natomiast, że ponad 800 stołecznych policjantów chce odejść na emeryturę. - To oznacza, że na każdym posterunku, komisariacie i komendzie spodziewamy się minimum 20 procent wakatów. To będzie naprawdę ciężki rok dla wszystkich nas, którzy pozostaniemy w służbie - mówi rozmówca tvn24.pl.
- Staramy się, by zadania dostosowywać do potrzeb i naszych możliwości. Dużo uwagi będziemy poświęcać interwencjom. Zawsze te pilne były, są i będą dla nas najważniejsze - podkreśla nadkomisarz Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
Portal przeprowadził wywiad z jednym ze stołecznych policjantów, który zdecydował się odejść ze służby. - Pierwszy główny powód jest ekonomiczny. Drugi to świadomość, że w policji lepiej już było, nie ma szans na poprawę i zmierza ona wyłącznie w stronę dna, katastrofy - mówi anonimowo funkcjonariusz. Policjant podkreśla "wszystkie ostatnie podwyżki poprawiały finansowy los właśnie grup uprzywilejowanych a nie zwykłych policjantów". - Dodatki otrzymywali najstarsi stażem, mający ponad 23 lata wysługi bądź najmłodsi, którzy do 26. roku życia nie płacą podatków. O tych, którzy są na ulicach i realnie dbają o bezpieczeństwo obywateli nikt nie myślał i nie myśli - mówi.
Funkcjonariusz wyznaje, że w ubiegłym roku miał jedynie tydzień urlopu, o który musiał "walczyć z przełożonymi". - Wynika to z trudnej sytuacji kadrowej, która przez ostatnie lata tylko się pogarszała. Normalnie powinno być tak, że po 12- godzinnej służbie mam dobę odpoczynku. Ale nie ma na to szans, gdyż non stop w stolicy mają miejsca zdarzenia, które wymagają dodatkowej obsady. Mecze podwyższonego ryzyka, manifestacje, miesięcznice, wizyty - tłumaczy. - Jest nas tak mało, że jesteśmy wzywani do służby w nieetatowych pododdziałach prewencji. To dodatkowo pustoszy grafiki. W ten sposób policjanci są dojeżdżani albo dosłowniej zajeżdżani. W konsekwencji np. ulice 250-tysięcznej dzielnicy, jaką jest Mokotów, patrolują trzy radiowozy a powinno dziewięć! Dlatego też błyskawicznie odpadają młodzi. W mojej jednostce kilku pojawiło się w grudniu a dziś został bodaj jeden, bo już zdążyli poczuć ten kierat - dodaje.