Wieczorem 7 stycznia 2023 roku pani Oksana wraz ze swoim 13-letnim synem i 27-letnią córką czekała w centrum Lublina na autobus. Na przystanku przy ulicy Królewskiej zostali zaczepieni przez dwóch mężczyzn. Ci, po krótkiej wymianie zdań z ciężarną 27-latką, rzucili się na rodzinę z pięściami. Powodem był ukraiński akcent kobiety.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Całe zdarzenie opisał portal dziennikwschodni.pl, który rozmawiał z pokrzywdzoną panią Oksaną. Kobieta przyznała, że odkąd przyjechała z synem do Polski, nigdy nie spotkała się z żadnym agresywnym zachowaniem, aż do sobotniego wieczora. - Spytali, czy mamy papierosa. Z nas nikt nie pali. Powiedziała im o tym córka. Ona mówi po polsku, ale z ukraińskim akcentem. Gdy to usłyszeli, zaczęli być agresywni. Krzyczeli: "k..y z Ukrainy", "j...ć Ukrainę" i żebyśmy wracali do siebie - opowiada w rozmowie z serwisem Ukrainka.
Ukraińska rodzina prosiła agresorów, aby ci dali im spokój, jednak mężczyźni od wulgaryzmów przeszli do rękoczynów. Kiedy 13-latek chciał wezwać policję, próbowali wyrwać mu telefon. Przewrócili go i zaczęli pięściami uderzać po głowie. Portal podaje, że kobiety, które stanęły w obronie nastolatka, również były szarpane. Portal wprost.pl pisze, że 27-latka krzyczała do napastników, że jest w ciąży. To jednak ich nie powstrzymało. Zdaniem pani Oksany całe zdarzenie widziało kilka osób, które jednak nie zdecydowały się zainterweniować. - Prosiłam o pomoc, ale nikt nie reagował. Nawet mężczyźni tylko patrzyli - stwierdziła kobieta.
Prawniczka rodziny w rozmowie z wprost.pl przyznaje, że rodzina pani Oksany nigdy wcześniej nie spotkała się w Polsce z tego typu agresją. - Córka jest w Polsce już od kilku lat. Pani Oksana przyjechała zaś z synem w marcu, po tym, jak wybuchła wojna. Najsmutniejsze w tej całej sytuacji jest to, że żaden z przechodniów nie stanął w obronie atakowanych. Jedna osoba, na prośbę pokrzywdzonych, zadzwoniła tylko na policję - przekazała kobieta.
Policja pojawiła się na miejscu zdarzenia przed godziną 21. - Policjanci, na podstawie przekazanych rysopisów, podczas penetracji terenu ustalili dwóch mężczyzn wskazanych jako sprawcy. To 25- i 30-latek z naszego województwa - podał w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim" nadkom. Andrzej Fijołek, rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Policji w Lublinie.
Rodzina nie doznała poważniejszych obrażeń. Wszyscy jednak trafili do szpitala. Chłopiec był poobijany i miał złamany palec. Z kolei u kobiet skończyło się jedynie na siniakach. Ciężarnej kobiecie nie zagraża niebezpieczeństwo. Ukrainka podkreśla jednak, że było to traumatyczne przeżycie.
W sprawie napaści przeprowadzone zostanie śledztwo po wydaniu opinii przez lekarza biegłego na temat obrażeń ciała. - Zabezpieczony został monitoring i przesłuchiwani są świadkowie zdarzenia. Policjanci z komendy miejskiej prowadzą sprawę w kierunku pobicia małoletniego chłopca oraz znieważenia osób na tle narodowościowym. - poinformował policjant Andrzej Fijołek. Agresorom grozi do trzech lat pozbawienia wolności.