Jak podaje Interia, do incydentu doszło w środę 4 stycznia w Zespole Szkół Specjalnych nr 103 w Poznaniu. Mama 19-letniego Kuby, Ditta Napierała, dostała telefon, że jej syn siedzi skrępowany w świetlicy. Kobieta nie chce zdradzić, kto udzielił jej tej informacji, ale natychmiast z mężem udali się do placówki. W pokoju, w którym znajdował się Kuba, siedziały dwie opiekunki i inni uczniowie.
- Kuba siedział sam z tyłu sali i był skrępowany tunelem sensorycznym. Kiedy panie nas zobaczyły, natychmiast próbowały go odwiązać - mówi portalowi Ditta Napierała. Kobiecie wcześniej udało się zrobić zdjęcie syna, by mieć dowód na jej zdaniem skandaliczną praktykę w szkole. Wspomniany tunel elastyczny ma pobudzać czucie głębokie i rozwijać świadomość ciała.
Mama 19-latka dodaje, że Kuba nie lubi być ubierany w swetry, o czym mają wiedzieć opiekunki szkoły, do której chłopiec uczęszcza od 13 lat. Według niej Kuba był mocno skrępowany i nie mógł ruszyć ręką. Dodatkowo materiał był naciągnięty na rączki wózka inwalidzkiego, co dodatkowo unieruchamiało go na tym miejscu. - Przyznaję, że kiedy zobaczyłam go w takim stanie, to bardzo się zdenerwowałam i poleciały przekleństwa. Nie wytrzymałam, bo Kuba wyglądał, jak w kaftanie bezpieczeństwa - dodała pani Napierała.
Według opiekunek 19-latek zaczął przesuwać stoły i przewracać krzesła. Ubranie go w tunel sensoryczny miało być natomiast elementem terapii sensorycznej. Dyrektorka szkoły dodała, że Kuba miał spędzić w tunelu około 30 minut. - Szczegółowe omawianie potrzeb i funkcjonowanie uczestnika byłoby w mojej ocenie naruszeniem jego prywatności i godności, zatem nie udzielam w tej sprawie dodatkowych informacji - dodała i podkreśliła, że rodzice wyrażali zgodę na stosowanie tunelu. Według dyrektorki sytuacja wyniknęła z braku wiedzy osoby, która powiadomiła matkę 19-latka.
Przeczytaj więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl.
Matkę dziwi jednak, że przy chłopcu nie było terapeutów, a do sytuacji doszło w świetlicy. Do szkoły wezwano więc policję oraz pogotowie. Lekarze stwierdzili, że uczeń nie ma objawów wskazujących na przemoc i jest w dobrej kondycji psychicznej i fizycznej.
- Pytanie, czy użycie tego przyrządu było zgodne z procedurami i odpowiednie dla chłopaka. Musimy te wszystkie wątpliwości wyjaśnić, będziemy się w tej sprawie kontaktować także z prokuraturą. Jeżeli okaże się, że prawo zostało naruszone i czyn był niezgodny z procedurami, to zapewne przekażemy też te informacje do organów, które sprawują nad placówką nadzór - przekazała Interii mł.asp. Marta Mróz z Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu. Sprawdzone zostanie też to, czy wspomniane opiekunki mały prawo zastosować takie metody.