Problemy sędzi Marty Pilśnik rozpoczęły się w sierpniu 2021 roku, kiedy zwolniła z aresztu prokuratora Andrzeja Z. oskarżonego o korupcję. Zauważyła wówczas, że aby można było go ścigać, wcześniej trzeba uchylić mu immunitet. Sędzia Pilśnik wskazała, że swoim orzeczeniem wykonała wiążący Polskę wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Decyzja sędzi nie spodobała się prokuraturze. Za swoje orzeczenie została zawieszona na miesiąc przez Zbigniewa Ziobrę. Zarzuty dyscyplinarne przedstawił jej też rzecznik dyscyplinarny działający przy Sądzie Okręgowym w Warszawie.
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", oskarżyciel uznał, że Pilśnik przekroczyła swoje uprawnienia i zakwestionowała status sędziów SN. Sędzia miała również zakwestionować umocowanie konstytucyjne organów państwa: Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Za to wszystko groziło jej usunięcie z zawodu albo przeniesienie do innego sądu. "GW" podaje, że o tę drugą karę wystąpił rzecznik dyscyplinarny.
We wtorek Izba Odpowiedzialności Zawodowej zajmowała się sprawą Marty Pilśnik. Po krótkiej rozprawie sędzia została uniewinniona.
- Nie można dopatrzyć się tego, że pani sędzia, orzekając, w jakikolwiek sposób rażąco i oczywiście naruszyła przepisy prawa - przedstawił rozstrzygnięcie prezes IOZ Wiesław Kozielewicz. Jak dodał, sędzia dokonała wykładni przepisów w świetle orzeczeń TSUE, ETPC i SN, opierając się na swojej znajomości prawa i sumieniu. - Oczywistą rzeczą jest, że sędzia, który przy wydawaniu wyroków byłby skrępowany odpowiedzialnością dyscyplinarną, nie byłby sędzią niezawisłym - podkreślił.
Orzeczenie jest nieprawomocne i przysługuje od niego odwołanie do sądu drugiej instancji. Wtorkowe rozstrzygnięcie wydał trzyosobowy skład Izby Odpowiedzialności Zawodowej.