Sprawę opisuje lokalny serwis Express Bydgoski, który rozmawiał ze świadkiem zdarzenia. Jak opisywał, wszystko miało miejsce w ciągu dnia. Na cmentarzu w Bydgoszczy (woj. kujawsko-pomorskie) pojawił się samochód i pracownicy zakładu pogrzebowego z kilkoma trumnami. Część z nich została wywieziona, natomiast dwie zostały na chodniku bez żadnego nadzoru.
- Najpierw pojawia się samochód zakładu pogrzebowego i pracownicy tejże firmy. Chyba zaraz odbędzie się pogrzeb, a może pogrzeby. Trumien widać kilka. W środku nie były puste. Tam leżeli nieboszczycy - opisywał świadek w rozmowie z dziennikiem.
Pracownicy zakładu wywieźli kilka trumien, pozostali mieli prawdopodobnie wejść do chłodni na cmentarzu, pozostawiając trumny same sobie. - Leżały na chodniku z kostki brukowej. Wokół nie było żywej duszy. Wreszcie po kilkunastu minutach personel firmy, organizującej pochówek, wrócił z chłodni na miejsce i zajął się trumnami - relacjonował świadek. Na dowód przesłał też serwisowi zdjęcia, na których widać dwie trumny leżące bez nadzoru na chodniku.
Więcej informacji z kraju i ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Świadek zdarzenia poinformował, że zawiadomił stację sanitarno-epidemiologiczną w Bydgoszczy, wskazując na przepisy o traktowaniu zwłok z Ustawy z dnia 31 stycznia 1959 r. o cmentarzach i chowaniu zmarłych. Według niego pracownicy nie dostosowali się do zasad dotyczących poszanowania zwłok i bezpieczeństwa sanitarnego.
- Od momentu zgonu aż do pochowania, ciało zmarłego powinno być przechowywane w taki sposób, aby nie mogło powodować szkodliwego wpływu na otoczenie. Zwłoki trzeba umieścić w tzw. miejscu możliwie chłodnym, a więc w chłodni i zabezpieczyć je przed ewentualnym uszkodzeniem. Wszystko musi odbywać się z poszanowaniem nieboszczyka - podkreślał.
Express Bydgoski usiłował skontaktować się z zakładem pogrzebowym. Odpowiedzi nie udało się jednak uzyskać.
Pod koniec grudnia opisywaliśmy inny incydent, do którego doszło w Bydgoszczy przed ¶wiêtami Bożego Narodzenia. Wówczas w trakcie odprowadzania ciała zmarłego na miejsce spoczynku, trumna wypadła przez tylne drzwi karawanu. Pracownicy mieli potrzebować kilku minut, by umieścić ją ponownie wewnątrz samochodu. Express Bydgoski wskazuje, że w obydwu sprawach chodzi o ten sam zakład pogrzebowy.