Wypadek radiowozu, którym jechały nastolatki. Sprawę przejmuje warszawska prokuratura

Śledztwo w sprawie wypadku radiowozu, w którym poza policjantami jechały dwie nastolatki, zostało przejęte przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Jak podaje RMF FM, "chodzi przede wszystkim o uniknięcie zarzutu stronniczości śledczych".

"Uwzględniono nasz wniosek o zmianę prokuratury. Obecnie sprawę uprowadzonych nastolatek prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie" - poinformował na Twitterze Roman Giertych.

Prokuratura w Pruszkowie, która zajmowała się sprawą, współpracuje bowiem z pruszkowskimi policjantami. Jak podaje RMF FM, decyzja o przejęciu śledztwa przez prokuraturę wyższego szczebla została podjęta już w zeszłym tygodniu.

Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl

Komendant zawiesił dowódcę patrolu, który kierował pojazdem w momencie wypadku

We wtorek 10 stycznia na stronie Komendy Stołecznej Policji pojawił się komunikat dotyczący wypadku w Dawidach Bankowych.

"Cały czas prowadzone są zaawansowane czynności dyscyplinarne w związku ze zdarzeniem w Dawidach Bankowych. Analiza zgromadzonego materiału została przedstawiona Komendantowi Stołecznemu Policji, który wczoraj [w poniedziałek 9 stycznia - red.] podjął decyzję o przejęciu postępowania dyscyplinarnego. Jednocześnie Komendant Stołeczny Policji zdecydował o zawieszeniu dowódcy patrolu" - napisał nadkom. Sylwester Marczak, rzecznik Komendanta Stołecznego Policji.

Zobacz wideo Czemu PiS chce zmieniać kodeks wyborczy? Pytamy posła Myrchę

Z kolei Polska Agencja Prasowa przekazała, że chodzi o dowódcę patrolu, który kierował radiowozem w momencie wypadku.

Wypadek radiowozu z nastolatkami

Przypomnijmy, w nocy z poniedziałku 2 stycznia na wtorek 3 stycznia policyjny radiowóz uderzył w drzewo w miejscowości Dawidy Bankowe niedaleko Piaseczna na Mazowszu. W chwili wypadku w samochodzie oprócz funkcjonariuszy były także dwie nastolatki w wieku 17 i 19 lat. Mimo tego karetki wezwano tylko dla policjantów, którzy wcześniej kazali dziewczynom opuścić pojazd. Później jedna z nich trafiła do szpitala.

Rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak przekazał, że "nie ma wątpliwości, że w aucie znajdowały się osoby postronne i nie ma żadnych podstaw do tego, by te osoby w tym radiowozie były".

Więcej o: