Kraken cechuje to, że jest wyjątkowo zaraźliwy, rozprzestrzenia się z bezlitosną konsekwencją, powodując kolejne zachorowania na terytoriach m.in. Stanów Zjednoczonych, czy Wielkiej Brytanii. Już trzy tygodnie temu ten wariant wirusa odpowiadał za 20 procent wszystkich zachorowań na COVID-19 w USA. Dwa tygodnie temu ich liczba powiększyła się dwukrotnie.
Objawy koronawirusa zmieniały się wraz z kolejnymi jego mutacjami i falami. Kraken powiela niektóre symptomy z poprzednich fal zachorowań, ponieważ daje się rozpoznać przez takie objawy jak kaszel, katar oraz bóle głowy, czy gardła. Dr Allison Arwardy z Departamentu Zdrowia Publicznego w Chicago wskazywała podczas konferencji prasowej na fakt, że objawy krakena w istocie są podobne do przeziębienia. Nie wykluczała jednocześnie objawów grypopodobnych, tyle że jest ich mniej. Stąd też obawy przed m.in. wysoką gorączką powinny być mniejsze.
Objawy krakena, w porównaniu do pierwszych wariantów koronawirusa, wydają się być łagodne, jednak nowa mutacja jest niezwykle zakaźna i, co istotne, są na nią narażone także osoby w pełni zaszczepione, tyle, że przebieg choroby jest u nich łagodniejszy. Dr Barbara Mahon, epidemiolożka z CDC (Centers for Disease Control and Prevention - agencja rządu federalnego USA), podaje, że omikron XBB 1.5, czyli kraken nie zwiększył znacząco liczby hospitalizacji, czy przypadków śmiertelnych na obszarach USA, które zaatakował.
Według ECDC (Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób) kraken może faktycznie spowodować wzrost liczby zakażeń COVID-19 w Europie, ale nie w ciągu najbliższego miesiąca. Teoretycznie mamy zatem czas, by przygotować się na nadchodzącą mutację, jednak sytuacja w Wielkiej Brytanii powinna nas wyczulić na zbliżającą się falę krakena.
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.