We wtorek 3 stycznia po godzinie 19:00 na odcinku drogi ekspresowej S5 nieopodal Leszna (woj. wielkopolskie) - dokładnie na odcinku Śmigiel Północ - Kościan Południe - na wysokości Czacza - prowadząca samochód kobieta najechała na dwie osoby, które leżały na jezdni.
W zdarzeniu brał udział jeszcze jeden samochód. Jak przekazały służby, kierowcy obu aut byli trzeźwi.
Policja długo nie wiedziała, co piesi robili na drodze ekspresowej. Nie mieli przy sobie żadnych dokumentów. Byli lekko ubrani, a temperatura we wtorkowy wieczór wynosiła zaledwie 2 stopnie Celsjusza. W pobliżu nie stał żaden samochód. Dodatkowo drogę ekspresową okala płot, na którym nie zlokalizowano uszkodzeń.
Funkcjonariusze badali sprawę pod nadzorem prokuratury. Dwukrotnie zamykano odcinek trasy S5 i szukano dokumentów, które mogły należeć do ofiar.
Udało się ustalić tożsamość pieszych. Obydwoje mieli po 39 lat. Kobieta pochodziła z Dolnego Śląska, a mężczyzna był mieszkańcem Poznania.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Śledczy dysponują już wstępnymi wynikami sekcji zwłok. - Według wstępnych informacji po sekcji przyczyną śmierci pieszych na trasie S5 były obrażenia wielonarządowe charakterystyczne dla wypadków komunikacyjnych. Udało się ustalić, że obrażenia powstały, kiedy ofiary znajdowały się w pozycji leżącej - przekazała, cytowana przez tvn24.pl, Magdalena Mazur-Prus, prokuratorka rejonowa w Kościanie.
Według ustaleń śledczych osoby te miały być przewożone przez kogoś i z jakiegoś - nieznanego jeszcze - powodu wysadzone z auta w tym rejonie. - Ofiary zostały przywiezione na miejsce wypadku. Miały wysiąść z auta i położyć się na drodze - podkreśliła Magdalena Mazur-Prus w rozmowie ze stacją.
Prokuratorka zaznaczyła, że nie ma jeszcze wyników toksykologii. Jednak - jak podaje tvn24.pl - z nieoficjalnych informacji śledczych wynika, że piesi mieli być pijani.