W poniedziałek Tomasz Terlikowski pokazał pismo, w którym minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek domaga się opublikowania przeprosin i wpłaty 20 tys. zł na rzecz Fundacji Małych Stópek. Powodem jest wpis z 30 grudnia, w którym publicysta stwierdził, że minister "uczestniczy w ponownym gwałcie na tym dziecku".
Przypomnijmy. Pod koniec ubiegłego roku Radio Szczecin opisało sprawę byłego pracownika Urzędu Marszałkowskiego w Szczecinie, który w lipcu 2021 roku został skazany m.in. za pedofilię i nakłanianie nieletnich do spożycia narkotyków. Dzieci w chwili popełnienia przestępstwa miały 13 i 16 lat.
Publikacja była krytykowana ze względu szczegóły podane w jej treści, które mają pozwalać na identyfikację ofiar i ich rodziców. Krytycznie na temat tekstu Radia Szczecin wypowiadał się w Gazeta.pl Błażej Kmieciak, szef Państwowej Komisji ds. Pedofilii. - Doszło do sytuacji naprawdę patologicznej, w której mamy wyrok sądu, sprawca jest skazany, a skrzywdzone dzieci nie doświadczają poczucia bezpieczeństwa poufności informacji. Tutaj przecież chodzi o elementarną wrażliwość - mówił. Jako szef PKDP złożył w tej sprawie wniosek do Rady Etyki Mediów.
Od początku krytycznie na temat publikacji pisał Tomasz Terlikowski. Publicysta odniósł się w jednym z komentarzy także do wypowiedzi Czarnka, która padła na antenie TVP Info. Komentując sprawę skazanego pedofila Czarnek stwierdził m.in., że "środowiska lewicowo-liberalne w Polsce, które jawnie opowiadają się za demoralizacją, występują przeciwko wartościom rodziny, opowiadają się za środowiskami, które absolutnie wykraczają poza granice, normy znane społeczeństwu opartemu na wartościach, wstydzą się tego, że prawomocnie skazywane są osoby, które są blisko związane z liderami tego środowiska".
"Minister Edukacji Narodowej, który uczestniczy w nagonce na rodziców dziecka, które zostało wykorzystane seksualne, nie powinien być ministrem ani dzień dłużej. On uczestniczy w ponowny gwałcie na tym dziecku. On pokazuje, że nie ma pojęcia czym jest zbrodnia pedofilii" - komentował wypowiedź Czarnka Terlikowski. Przeprosin za ten właśnie wpis domaga się Czarnek.
W piśmie, które opublikował w poniedziałek Terlikowski, minister domaga się przeprosin i sprostowania. Ma ono brzmieć następująco: "Ja, Tomasz Terlikowski, przepraszam Pana Przemysława Czarnka - Ministra Edukacji i Nauki za moją publiczną fałszywą wypowiedź zamieszczoną na Twitterze w dniu 30 grudnia 2022 r. jakoby Pan Przemysław Czarnek uczestniczył w nagonce na rodziców dziecka wykorzystanego seksualnie, a więc w ponownym gwałcie na tym dziecku. Moja wypowiedź była fałszywa. Przemysław Czarnek nigdy nie był autorem jakichkolwiek wypowiedzi, które mogłyby uzasadniać przedstawioną przeze mnie opinię" - napisał.
Na zamieszczenie przeprosin i wpłatę 20 tys. na rzecz fundacji Terlikowski ma tydzień.
W wezwaniu Czarnek nazywa wypowiedź Terlikowskiego "ewidentnie fałszywą". Jak twierdzi, publicysta "wyrażał oburzenie polemizując z wypowiedziami i opiniami, których nigdy nie prezentowałem". "Działanie takie jest znieważeniem mojej osoby, jak i powagi urzędu, który sprawuję" - pisze Czarnek i ostrzega: "W przypadku bezskutecznego upływu powyższego terminu, wobec tak krzywdzących i fałszywych stwierdzeń skierowanych wobec mnie, zastrzegam wystąpienie na drogę prawną".
"Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, jeszcze przed weekendem w Telewizji Republika zapewniał, że przebaczył mi. Kilkanaście godzin później wysłał do mnie pismo prawne" - komentuje na Facebooku Terlikowski.
Oczekuję od osoby odpowiedzialnej za system edukacji i wychowanie naszych dzieci wrażliwości, która sprawi, że dobro każdego dziecka będzie leżeć mu na sercu. Brak publicznego wzięcia w obronę chłopca będącego ofiarą przestępstwa seksualnego przy medialnej nagonce na jego rodzinę, a także publiczne wsparcie (choćby w programie TV Republika) osób, które ową akcję medialną zorganizowały, uważam za faktyczny udział w niej i pogłębianie wtórnej wiktymizacji ofiary przestępstwa
- dodał.
Jak stwierdził, "zgodnie z orzecznictwem sądów europejskich polityk powinien zachować twardą skórę, inaczej ciągle musiałby oskarżać kogoś o zniesławienie". Na Twitterze dodał: "W tej sprawie stoję tak jak stoję, inaczej naprawdę nie mogę".