W Porannej Rozmowie Gazeta.pl w poniedziałek gościła prof. Agnieszka Mastalerz-Migas z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, krajowa konsultantka w dziedzinie medycyny rodzinnej, prezeska Polskiego Towarzystwa Medycyny Rodzinnej.
- Mamy szczyt sezonu infekcyjnego. Mamy bardzo dużo zakażeń wirusem grypy, która w tym roku przyszła do nas wcześniej, niż przychodzi zazwyczaj. [...] Na to nakłada się epidemia RSV, która się zdarza - co trzy, cztery lata mamy bardzo dużo zakażeń tym wirusem i to się wszystko nałożyło. [...] I gdzieś tam w tle mamy oczywiście zakażenia SARS-CoV-2, czyli COVID-19. Ostatecznie to wszystko powoduje, że ta liczba zakażeń jest bardzo wysoka - powiedziała.
- Pandemia przyzwyczaiła nas do tego, że tych zakażeń [wirusem grypy - red.] jest trochę mniej, dlatego że bardziej się chroniliśmy, stosowaliśmy różne obostrzenia pandemiczne, które przecież blokowały nie tylko rozprzestrzenianie się wirusa SARS-CoV-2, ale również innych wirusów rozprzestrzenianych tą samą drogą, czyli drogą kropelkową - zaznaczyła prof. Agnieszka Mastalerz-Migas.
- Teraz odbijamy z tego niższego pułapu do wyższego i zawsze ten efekt z odbicia będzie z przytupem. [...] To, co jest ważne, to trzeba patrzeć, czy wzrasta nam liczba hospitalizacji i czy pojawia się dużo zgonów. To jest zawsze taki czynnik pokazujący, czy dzieje się coś niebezpiecznego. Natomiast sama duża liczba zakażeń w okresie grudnia, stycznia nie jest niczym nadzwyczajnym - dodała specjalistka.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Gościni Karoliny Hytrek-Prosieckiej została również zapytana o to, czy mamy do czynienia z przeciążeniem systemu. - Na pewno bardzo obciążona jest teraz pediatria, jeśli chodzi o hospitalizacje, dlatego że - proszę pamiętać - zarówno zakażenia wirusem RSV, jak i wirusem grypy w tej najmłodszej populacji dzieci, a zatem u dzieci poniżej drugiego roku życia, mogą przebiegać dosyć niebezpiecznie, z dusznością, odwodnieniem, bardzo wysoką gorączką, trudnościami w oddychaniu. Takie dzieci wymagają hospitalizacji. I to jest problem, bo nawet jeśli te hospitalizacje są relatywnie krótkie, to jest ich bardzo dużo i to powoduje, że ten system czasowo się zatyka - powiedziała.
- Drugim aspektem jest bardzo duże obciążenie podstawowej opieki zdrowotnej, nocnej pomocy lekarskiej, a co za tym idzie, także szpitalnych oddziałów ratunkowych, dlatego że jest bardzo dużo pacjentów i nie jesteśmy w stanie tych wszystkich osób potrzebujących przyjąć, więc oni przenoszą się z POZ-ów do nocnej opieki lekarskiej i na SOR-y, co oczywiście nie powinno mieć miejsca, bo to nie są miejsca do leczenia infekcji. Niemniej jednak ludzie szukają pomocy. To jest rzeczywiście czasowe przeciążenie systemu - dodała prof. Agnieszka Mastalerz-Migas.
Prof. Agnieszka Mastalerz-Migas wymieniła objawy, które powinny nas zaniepokoić i z którymi powinniśmy zgłosić się do lekarza: