Jak informuje Radio Kielce, do zdarzenia doszło w sobotę rano w Cedzynie (woj. świętokrzyskie). Rozgłośnia podała, że kierowca osobowego peugeota nie zdążył zahamować i wjechał na nasyp ronda. Zatrzymał się na środku wysepki, a następnie - jak napisano - "uciekł z miejsca zdarzenia".
Policja przekazała, że po jakimś czasie 47-latek wrócił. - W trakcie czynności, które wykonywali policjanci, na miejsce zdarzenia powrócił 43-letni mieszkaniec Kielc, który kierował tym pojazdem w chwili zdarzenia. Mężczyzna tłumaczył się tym, że udał się do domu po dokumenty i po pomoc, by ściągnąć z wysepki na rondzie pojazd. Mężczyzna został przebadany pod kątem stanu trzeźwości. Okazało się, że jest trzeźwy. W wyniku tego zdarzenia również nie odniósł żadnych obrażeń - przekazała w rozmowie ze stacją Małgorzata Perkowska-Kiepas, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.
Kielce.tvp.pl podaje, że przyczyną zdarzenia było niedostosowanie prędkości do panujących na drodze warunków. Kierowca został ukarany mandatem w wysokości 1500 zł.
To nie pierwsza taka sytuacja na tzw. rondzie Adama Małysza, jak nazwali to miejsce okoliczni mieszkańcy. W 2021 roku kierowca audi również nie zatrzymał się przed skrzyżowaniem. Po wjechaniu w nasyp samochód wzbił się do góry i przeleciał nad rondem. Portal echodnia.eu opisywał, że rondo jest "newralgicznym miejscem", gdzie "droga ekspresowa S 74 raptownie się kończy, przechodząc w zwykłą, wąską 'krajówkę'". "Te dwie szosy rozdziela rondo. Policja odnotowała tam już wiele takich samych zdarzeń drogowych. Niefrasobliwi kierowcy, pędząc szeroką "ekspresówką" często nie zdążają nacisnąć na czas hamulców" - czytamy.