- Do tej pory otrzymaliśmy wszelakie materiały, które zebrała strona chorwacka. Śledztwo prowadzone jest w sprawie, więc nikomu nie zostały przedstawione zarzuty. Czekamy cały czas na opinie biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych, po otrzymaniu tejże opinii, będziemy podejmowali kolejne kroki w sprawie - poinformowała w rozmowie z "Super Expressem" Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
6 sierpnia 2022 r. polski autokar wiozący pielgrzymów do bośniackiego Medjugorie wpadł do rowu na autostradzie pod Varażdinem w Chorwacji. Zginęło 12 osób, a 32 zostały ranne. Autokarem podróżowało 42 pasażerów i 2 kierowców. Jeszcze tego samego dnia prokurator generalny Zbigniew Ziobro nakazał Prokuraturze Okręgowej w Warszawie wszcząć śledztwo.
Więcej wiadomości z Polski na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego ustalił, że biuro podróży "U Brata Józefa", które zorganizowało pielgrzymkę, działało bez wymaganego prawnie wpisu do rejestru organizatorów turystyki. "Oznacza to, że klienci biura nie są objęci gwarancją ubezpieczeniową, jaka przysługuje turystom korzystającym z usług zarejestrowanych biur podróży" - podano.
Właściciel biura przekonywał, że to nie on organizował wyjazd, lecz siostra zakonna. - Ja tylko pomagałem w ubezpieczeniu i w zorganizowaniu autokaru - mówił.
"Zrozumiałem, że to Matka Boża jest organizatorem wyjazdów, a ja jestem narzędziem w Jej Matczynych dłoniach. To jest dla mnie pewne, że to Jej dzieło. Nie rozsyłałem ulotek, nie reklamowałem wyjazdów, a informacja o pielgrzymkach do Medjugorje zaczęła się rozchodzić z ust do ust. Teraz zrozumiałem słowa siostry - to było proroctwo" - czytamy w opisie organizatora wycieczek. Więcej w tym artykule: