Mateusz Morawiecki w poniedziałek wieczorem odpowiadał na żywo na pytania użytkowników Facebooka. "Czy przywrócenie kary śmierci za najcięższe przestępstwa, w tym zdradę stanu, zahamuje pańskie oraz kolegów zapędy do niszczenia i grabieży polskiego mienia i sprowadzenia obywateli do rangi niewolnika?" - brzmiało jedno z pytań.
Premier skonstatował, że pytanie było bardzo ostre. Przy oskarżeniach o grabieży nie omieszkał wspomnieć o rządach Platformy Obywatelskiej, oskarżając partię o "rozsprzedawanie dóbr narodowych". Później nawiązał już do samej kary śmierci. - Generalnie uważam, że należałoby ją przemyśleć i nie postępować pochopnie tak jak współczesny świat, żeby szybko wyeliminować karę śmierci. Moim zdaniem za najcięższe przestępstwa kara śmierci powinna być dopuszczalna - powiedział Morawiecki.
- Uważam, że to był przedwczesny wynalazek lat 90. czy wcześniejszych. W tym względzie nie zgadzam się z nauką Kościoła, bo jestem zwolennikiem kary śmieci - dodał.
Choć premier mówi, że należałoby przemyśleć karę śmierci, fakt, że Polska jest w Unii Europejskiej, zabrania jej wprowadzenia. Wszystkie państwa należące do UE zniosły tę karę zgodnie z Europejską Konwencją Praw Człowieka (protokół szósty - zakazujący stosowania kary śmierci w okresie pokoju).
Co ciekawe, w październiku 2004 roku Prawo i Sprawiedliwość (w maju dołączyliśmy do państw UE) zgłaszało projekt, który przywracałby karę śmierci, został on jednak odrzucony w Sejmie większością głosów.
Kara śmierci była stosowana w Polsce praktycznie od początków powstania naszego państwa. I choć mogłoby się wydawać, że należy ona do dalekiej przeszłości, to zniesiona została zaledwie niecałe 35 lat temu. Ostatnia egzekucja miała bowiem miejsce 21 kwietnia 1988 roku.
W krakowskim więzieniu Montelupich stracony został wówczas 29-letni Andrzej Czabański - za brutalny gwałt i zabójstwo kobiety, a także próbę zamordowania jej dwóch córek.
Iwona mieszkała z dwoma córkami w podtarnowskiej wsi. Jej mąż pracował za oceanem, jednak od jakiegoś czasu się nie odzywał, co martwiło kobietę. Kiedy w 1984 roku do jej drzwi zapukał mężczyzna i powiedział, że na poczcie czeka na nią rozmowa z Ameryką, nie wahała się ani chwili i wsiadła z nim do samochodu - podaje portal Wielka Historia.
Żadnego telefonu jednak nie było, mężczyzna wywiózł kobietę w pole, zgwałcił brutalnie, a następnie zamordował, uderzając ciężkim narzędziem w głowę. Gdy mężczyzna uświadomił sobie, że córki kobiety mogą jej szukać, wrócił do mieszkania Iwony prawdopodobnie z zamiarem ich zamordowania.
Kiedy drzwi otworzyła starsza z sióstr, zaczął ją dusić. Wtedy na pomoc ruszyła młodsza, obie głośno wzywały też pomocy, co wystraszyło sprawcę, dlatego uciekł. Zatrzymano go już następnego dnia. Było wiele dowodów na to, że dokonał on zbrodni, sam zresztą się do niej przyznał i wskazał miejsce, w którym leżały zwłoki Iwony.
Rodzina Czabańskiego usilnie starała się o ułaskawienie, bezskutecznie. 21 kwietnia 1988 roku o godz. 17 odbyła się jego egzekucja. Został stracony przez powieszenie. Przed śmiercią miał wyrazić ostatnie życzenie - poprosił o papierosa.