Ogrodzenie wokół Pomnika Czynu Rewolucyjnego w Rzeszowie pojawiło się w zeszłym tygodniu. Na metalowym płocie wisi tylko informacja mówiąca o tym, że zgodnie z postanowieniem Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego zdemontowano płyty, które groziły odpadnięciem, a teren ogrodzono z uwagi na zły stan techniczny i zagrożenie życia i zdrowia.
"Zgodnie z nakazem PINB [Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego - przyp. red] dla miasta Rzeszowa zostały zdemontowane odspojone płyty grożące odpadnięciem. Teraz został tymczasowo ogrodzony z uwagi na zły stan techniczny pomnika i na zagrożenie życia i zdrowia ludzkiego" - można przeczytać w informacji, która pojawiła się na ogrodzeniu wokół pomnika, widocznej też na zdjęciu powyżej.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Pomnik i działka, na której stoi, należą do zakonu bernardynów. W 2006 roku klasztor kupił go od miasta za złotówkę. To właśnie do zakonu należy obowiązek dbania o monument.
Jak informuje RMF FM, władze Rzeszowa deklarują, że chcą przejąć teren i zająć się pomnikiem. Już nawet rozpoczęto rozmowy w tej sprawie z przedstawicielami zakonu. Prezydent Konrad Fijołek ma pojechać do Krakowa, żeby kontynuować rozmowy z bernardynami.
"Prezydent Fijołek uważa, że pomnik Czynu Rewolucyjnego powinien zostać w przestrzeni miasta, jako symbol Rzeszowa. Należy jednak poprawić jego estetykę i umieścić na nim tablicę z informacją o jego 'skomplikowanej historii'" - informuje portal rzeszow-news.pl.
Jak przypomina serwis, temat przyszłości pomnika był poruszony na grudniowej sesji sejmiku podkarpackiego. Na sesji pojawił się pomysł, by w budżecie województwa zarezerwowano pieniądze dla bernardynów, aby ci wyburzyli "symbol" Rzeszowa.
Pomysł jednak nie został poparty przez radnych.