Potężne ocieplenie, które dotarło do Polski, ma miejsce zaledwie kilkanaście dni po ataku zimy, który w niektórych regionach, głównie w województwie lubelskim, przyniósł rekordowe opady śniegu. Meteorolog Scott Duncan przekazał na Twitterze, że w styczniu w wielu miejscach odnotowano rekordy ciepła - dotyczy to Polski, Litwy, Łotwy, Czech, Danii, Holandii i Białorusi.
Meteorolodzy z całej Europy piszą o "bombie ciepła" i historycznej pogodzie, która jest bardzo nietypowa w styczniu. Na północy Hiszpanii, w Bilbao, temperatura wzrosła aż do 25 stopni. Scott Duncan zwraca też uwagę na Warszawę, gdzie w niedzielę 1 stycznia w najcieplejszym momencie dnia było aż 18,9 stopni. Poprzedni rekord w stolicy padł w 1993 roku i wynosił 13,8 stopni.
Tak wysokie temperatury sprawiły, że z uli zaczęły wylatywać przebudzone pszczoły. Owady te najczęściej budzą się dopiero w lutym. Pszczelarze obawiają się, że przy nagłym ochłodzeniu pszczoły mogą umrzeć.
Jak dodaje szkocki meteorolog, taki zasięg i skala ciepła w Europie w styczniu są "trudne do zrozumienia". "Obecna pogoda jest wydarzeniem niewiarygodnym i ekstremalnym, które przyćmiewa wszystko, co widzieliśmy w przeszłości" - pisze w raporcie "Extreme Temperatures Around The World". Z prognoz wynika, że ciepło utrzyma się w Polsce do czwartku 5 stycznia. Termometry mają wówczas pokazać około 10-12 stopni. Zaczną się jednak pojawiać opady deszczu i porywy wiatru. Od piątku zapowiadane jest ochłodzenie, a na północy i północnym wschodzie przewidywane są śnieżyce. Przed 10 stycznia temperatura znów ma wzrosnąć.