Przypomnijmy, do zdarzenia doszło w czwartek 11 sierpnia przy ulicy Myśliborskiej na warszawskiej Białołęce. 75-letnia kobieta nie mogła skontaktować się z mężem, który długo nie wracał z wizyty u byłego zięcia. Miał odebrać od niego sądowe dokumenty. Gdy funkcjonariusze dotarli na miejsce, zastali na klatce schodowej Jarosława R. (wspomnianego zięcia), który w ręce trzymał piłę mechaniczną. Nie stawiał oporu. Oddał nóż i klucze do swojego mieszkania, do którego - jak twierdził - bał się wejść. Po wejściu do środka mundurowi odkryli rozczłonkowane zwłoki poszukiwanego 75-latka. Z kolei w altanie śmietnikowej znaleźli odcięte nogi ofiary.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Jarosław R. po zatrzymaniu trafił do szpitala - pisała w sierpniu "Gazeta Wyborcza". Dopiero później został przesłuchany, a 13 sierpnia prokuratura postawiła mu zarzuty - zabójstwa i znieważenia zwłok. Sąd zastosował wobec mężczyzny areszt tymczasowy. Grozi mu kara dożywotniego więzienia.
Jak przekazała w czwartek (29 grudnia) "Super Expressowi" prok. Katarzyna Skrzeczkowska z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, 75-latek został zamordowany w mieszkaniu swojego zięcia. - Z tego co ustaliliśmy, doznał on obrażeń ciała w postaci ran rąbanych głowy, prawdopodobnie zadanych siekierą, a także poderżnięto mu gardło, w wyniku czego mężczyzna wykrwawił się i zmarł - dodała.
Jarosław R. nie przyznał się do winy. Co więcej, biegli zwrócili się do sądu o skierowanie go na badania psychiatryczne.
- Jeśli sąd przychyli się do wniosku, to podejrzany trafi do ośrodka, gdzie przez okres co najmniej 4 tygodni przejdzie kompleksowe badania, m.in. EKG [w celu rozpoznawania chorób serca - red.] oraz psychiatryczne - mówi rzeczniczka praskiej prokuratury.
Badanie ma na celu ocenę stanu zdrowia podejrzanego, a przede wszystkim kondycji psychicznej w chwili dokonania przez niego czynu zabronionego. Wyniki zdecydują o ewentualnej potrzebie wdrożenia odpowiednich środków leczniczo-wychowawczych.