RMF FM podaje, że Jerzy Stuhr w czasie przesłuchania w prokuraturze przyznał się do winy i wyraził skruchę. Miał stwierdzić, że wypił kilka lampek wina, a następnie pojechał samochodem na spotkanie. Miał nie zauważyć, że zahaczył autem o motocyklistę.
Aktor - jak podają dziennikarze - chciał dobrowolnie poddać się karze, ale nie zgodzili się na to śledczy.
Do zdarzenia z udziałem Jerzego Stuhra doszło 17 października na Alei Mickiewicza w Krakowie. Aktor, jadąc samochodem wraz z żoną, miał zahaczyć swoim autem o ramię motocyklisty. Kierowca jednośladu, który po zdarzeniu przewrócił się, miał potem ścigać samochód, który go potrącił, a następnie zajechać drogę aktorowi.
Stuhr został oskarżony o jazdę pod wpływem alkoholu, za co grozi mu grzywna lub do 2 lat więzienia. Odebrano mu prawo jazdy. RMF FM podaje, że prokuratura wyłączyła ze sprawy wątek ewentualnej kolizji. Ma ją zbadać policja.
Jerzy Stuhr wydał oświadczenie za pośrednictwem Facebooka swojego syna. "Bardzo żałuję i przepraszam, że wczoraj podjąłem tę najgorszą w moim życiu decyzję o prowadzeniu samochodu. Deklaruję pełną współpracę z organami powołanymi do wyjaśnienia wczorajszego incydentu. Jednocześnie chciałem zapewnić, że wbrew doniesieniom medialnym, nie zbiegłem z miejsca zdarzenia, lecz zatrzymałem się na życzenie jego uczestnika i razem oczekiwaliśmy na przyjazd policji" - napisał.