Jasełka zostały wystawione 21 grudnia w Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego nr 1 w Gdańsku. W sieci pojawiły się jego fragmenty i wywołały spore oburzenie wśród części internautów, którym nie podobały się nawiązania polityczne. Znalazły się też osoby, które przedstawienie chwaliły.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Na udostępnionym nagraniu widać, że w rolę Jezusa wcielił się półnagi chłopak. Żłóbek zastąpiła taczka. Trzej Królowie w darach przynieśli nie mirrę, kadzidło i złoto, a klawiaturę, laptop i myszkę. Z kolei pasterz - w nawiązaniu do inflacji - podarował torbę na pieniądze.
W końcowej scenie pojawia się uczeń w garniturze z pluszowym kotem w ręce. Prawdopodobnie miał on nawiązywać do prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. - Masz tu ten dar, który całą gospodarkę rozwali i ludem prostym pomoże sterować - powiedział, wręczając "Jezusowi" bon na 500 plus. Nagranie zostało opublikowane na profilu "Gdański Komisarz".
Uwagę internautów przykuł również jeden z elementów scenografii, a mianowicie liczba gwiazd. Przypomnijmy, osiem gwiazdek to "ocenzurowane" hasło "J***ć PiS". Zyskało ono popularność podczas antyrządowych manifestacji.
W sieci zawrzało. "Młodzież, widzę, zadowolona, a to bardzo źle wróży Polsce" - pisze jedna z internautek. "Coś strasznego!" - czytamy. "Tutaj takie śmiechy kpiny, a w domu przy rodzinie będą dzielić się opłatkiem i śpiewać kolędy" - komentuje kolejny użytkownik pod udostępnionym nagraniem. Znalazła się również pochlebna opinia. "A mi się podoba. Jest to coś oryginalnego i w sumie idealnie pokazuje sytuację polityczną w komediowy sposób" - argumentuje.
- Nie jestem osobą wierzącą i mnie ta interpretacja jasełek nie zabolała, ale moich kolegów i koleżanki też nie - mówi "Gazecie Wyborczej" jeden z uczniów gdańskiej szkoły. - Uważam, że jest to ciekawe spojrzenie na aktualną sytuację nie tyle polityczną, co społeczną. Nie uważam, że było to coś złego. Jedynym problemem było dla mnie słabe wykonanie, a nie wartość merytoryczna - dodaje.
Do sprawy jasełek odniosła się pomorska kuratorka oświaty Małgorzata Bielang. Przekazała reporterom Polskiego Radia, że skierowała już do dyrektora placówki pismo z prośbą o wyjaśnienia.
- Po wiadomościach e-mail, ale także doniesieniach medialnych, skierowałam we wtorek pismo do dyrektora placówki. Liczę na to, że przedstawi okoliczności organizacji samego wydarzenia, jak i to, czy wiedział o tym, że takie wydarzenie będzie miało miejsce. Dopiero po otrzymaniu odpowiedzi podejmiemy decyzję o dalszych działaniach - powiedziała, dodając, że odpowiedzialnością obarcza wychowawców, a nie uczniów.
"Kuratorium ma prawo mieć wątpliwości, czy w związku z organizacją takich jasełek nie zostały naruszone uczucia religijne innych uczniów, a także czy nie doszło do formułowania treści politycznych, co w placówkach oświatowych jest zabronione" - pisze polskieradio24.pl.
Złożenie skargi do kuratorium zapowiedział już szef pomorskiej Młodzieży Wszechpolskiej Rafał Buca. "Nie ma naszej zgody na to, by nauczycielki wtłaczały młodzieży szkolnej swoje boomersko-liberalne poglądy. Jak chciały się zajmować polityką, to trzeba było wstąpić do jakiejś partii, a nie uczyć w szkole" - napisał na Twitterze.
Jedną z reżyserek widowiska jest nauczycielka Beata Kuźniewska. W rozmowie z reporterem "Zawsze Pomorze" powiedziała, że przedstawienie było formą wyrażenia opinii na wiele spraw przez młodzież.
- Mamy świetną młodzież, bardzo artystyczną, "tęczową", niezwykle kreatywną, z dużą wyobraźnią. W dużej części są to już ludzie pełnoletni. Prócz tego jesteśmy szkołą integracyjną. To widowisko z założenia nie miało być jasełkami, tylko przedstawieniem świątecznym. Byliśmy wszyscy z niego dumni, przez głowę nikomu nie przyszło, że wywoła taką burzę i co najgorsze, takie wyzwiska pod adresem młodzieży - opowiada.
- Dlaczego nikt z krytykujących nie zastanowi się, że widocznie młodzież odbiera pewne rzeczy w taki właśnie sposób? Uczeń grający Jezusa był półnagi, bo przecież Jezus przyszedł na świat nagi, jak każdy z nas. Na taczce został wwieziony na scenę, a nie wywożony niczym ktoś, kogo chcemy wyrzucić. Na pewno prezent w postaci 500 plus miał wymowę polityczną, ale pokazywał stosunek młodzieży do tego projektu. Ręce opadają na zarzut o ośmiu gwiazdkach. W scenografii gwiazdek jest bardzo dużo, nikt ich nie liczył ani celowo nie układał! - wyjaśnia Beata Kuźniewska.
- Jesteśmy szkołą otwartą, bardzo chętnie przyjmujemy wszystkie inicjatywy młodzieży. Wspiera to nasza pani wicedyrektor Barbara Kortus, osoba niezwykle kreatywna i dbająca o wolność słowa. Nikogo nie obrażaliśmy, nawet nie mieliśmy takiego zamiaru - podsumowała nauczycielka.