Nowe informacje ws. tragicznej śmierci Anny Karbowniczak. Nowi biegli i nowe światło na sprawę

Od wypadku, w którym zginęła dziennikarka Anna Karbowniczak, minęły dwa lata. Choć prokuratura wcześniej uznała, że sprawcą tragedii jest wyłącznie kobieta, teraz może się to zmienić. Biegli wydali nową opinię, z której wynika, że przyjęty przez śledczych scenariusz był niewłaściwy.

Do tragedii doszło we wrześniu 2020 r. na drodze pomiędzy Budzyniem a Wągrowcem, w pobliżu miejscowości Brzekiniec (woj. wielkopolskie). Dziennikarka gazety "Głos Wielkopolski" Anna Karbowniczak jechała sportowym rowerem typu kolarzówka i została potrącona przez samochód, którym podróżowały trzy osoby - kierowca Maciej N. i dwoje pasażerów. Nie udzielili jej wówczas pomocy i odjechali z miejsca zdarzenia, a potem mieli zacierać ślady wypadku. Mężczyźni zatrzymani dzień później próbowali bowiem naprawić busa, byli też pod wpływem amfetaminy. Nie udało się ustalić, czy w momencie zdarzenia kierowca również był pod wpływem środków odurzających. 

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.

Zobacz wideo Potrącenie pieszych w Zielonej Górze (6.11)

Śmierć dziennikarki "Głosu Wielkopolskiego". Kierowca nie jest bez winy

Według opinii biegłego lekarza oraz eksperta od wypadków Adama Pachołka sprawcą zdarzenia miała być wyłącznie Anna Karbowniczak. Kobieta miała wymusić pierwszeństwo, wyjeżdżając z drogi podporządkowanej na główną.

Taki też scenariusz przyjęła prokuratura. W związku z tym kierowca i pasażerowie zostali skazani jedynie za nieudzielenie pomocy. Spotkało się to ze sprzeciwem ze strony pełnomocnika rodziny ofiary - mecenasa Michała Kroka. W sprawę zaangażowali się również dziennikarze "Głosu Wielkopolskiego" i portalu Onet. 

Eksperci z Katedry Pojazdów Samochodowych Politechniki Krakowskiej oraz Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie wydali nową opinię, która wpłynęła już do prokuratury. W ich ocenie Anna Karbowniczak faktycznie wyjechała rowerem z drogi podporządkowanej. "Nieprawidłowe, nierozważne zachowanie zmuszało kierowcę do zmiany prędkości i nosiło cechy nieustąpienia pierwszeństwa przejazdu, i to można oceniać w kategoriach przyczynienia się dziennikarki do wypadku" - przytacza analizę "Głos Wielkopolski".

Biegli zwracają jednak uwagę, że kierowca nie był bez winy i także popełnił błędy - niepotrzebnie zjechał na swój lewy pas. Ocenili, że gdyby podjął "natychmiastowe i ekstremalne hamowanie" na swoim prawym pasie ruchu, uniknąłby zderzenia z rowerzystką. 

"Ta opinia zmieniła nam obraz tej sprawy"

Zatem krakowscy eksperci nie podzielają ważnych wniosków biegłego Adama Pachołka i wskazują, że do wypadku przyczyniła się zarówno dziennikarka, jak i kierowca. - Ta opinia zmieniła nam obraz tej sprawy - mówi prok. Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, którego cytuje "Głos Wielkopolski".

- Jeśli rzeczywiście okaże się, że kierowca mógł podjąć ten manewr hamowania - tak, jak piszą biegli - to wtedy można liczyć się nie tyle ze zmianą zarzutu, co ze zmianą opisu czynu. Sprawa jest w toku, na razie niczego nie przesądzamy. Jeśli prokuratura po wszystkich analizach uzna, że ten zarzut się ostanie, to wtedy do sądu skierowany zostanie akt oskarżenia - wyjaśnia.

Więcej o: