"Zwróciłem się z prośbą i apelem do księdza proboszcza parafii pw. św. Augustyna na warszawskim Muranowie o wycofanie projektu inwestycji budynku przy ul. Nowolipki. Uważam, że działania inwestycyjne w tym rejonie powinny być poprzedzone porozumieniem społeczności lokalnej, które rozwieją wszelkie wątpliwości. W takich przypadkach rozmowa wszystkich stron zawsze jest najlepszym rozwiązaniem. Warto tutaj wykorzystać doświadczenia mediatorów, co deklaruję" - pisze w opublikowanym we wtorek komunikacie prof. dr hab. Jakub Lewicki, mazowiecki wojewódzki konserwator zabytków.
Prof. Lewicki dodał, że "wczoraj ksiądz proboszcz parafii pw. św. Augustyna na warszawskim Muranowie wycofał projekt inwestycji budynku przy ul. Nowolipki, który nie będzie dalej procedowany". Jak podkreślił, decyzja proboszcza świadczy o "dobrej woli i chęci dialogu".
Kilka tygodni temu grupa SOS dla podwórek na Muranowie nagłośniła sprawę budynku, który planowała wybudować przy ul. Nowolipki parafia św. Augustyna. Część okolicznych mieszkańców protestowała przeciwko planowanej inwestycji.
"Proboszcz parafii św. Augustyna planuje w miejscu dawnego placu zabaw, a obecnie swojego parkingu, wybudować duży 6-kondygnacyjny budynek. Na stronach parafii dla niepoznaki nazywa go "domem katechetycznym" i zbiera na jego budowę datki wśród wiernych, natomiast we wniosku jest już wyraźnie mowa o budynku mieszkalnym wielorodzinnym z usługami w parterze i podziemnym parkingiem" - czytamy na Facebooku SOS dla podwórek na Muranowie.
Kościół im. św. Augustyna jest zabytkiem tak, jak otaczające go osiedle Muranów, które powstało na gruzach getta warszawskiego. Na wszelkie inwestycje w tej okolicy zgodę musi wydać konserwator zabytków.
Blok miała wybudować prywatna firma na własny koszt. Z zapowiedzi proboszcza wynikało, że parafia przekaże jedynie ziemię pod inwestycję.
- To jest parafia ubogich, tu jest dużo ludzi starszych, dlatego parafia własnymi siłami tego domu nie wybuduje. Staraliśmy się więc znaleźć firmę, która postawi tu blok i część lokali nam użyczy. Bo po co będą budować, skoro nic z tego nie będą mieli? - mówił w rozmowie z TOK FM proboszcz ks. Walenty Królak. Jak dodawał, "część mieszkań w budynku byłoby do sprzedania, a część dla księży". - Bo my się tu już nie mieścimy - mówił i zapewniał, że parafia za budowę nie będzie płaciła, a przekaże jedynie ziemię.
"Wspomniany teren należy do układu urbanistycznego znajdującego się w Gminnej Ewidencji Zabytków. Zgodnie z przepisami, wieloletnią praktyką i orzecznictwem sądowym nie zakazuje to dokonywania zmian, szczególnie gdy nie ma uchwalonego Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego, a tak jest w przypadku okolic muranowskiej parafii. Każda nieuzasadniona odmowa zabudowy zostanie uchylona na drodze sądowej. Dlatego też konieczna jest rozmowa i dialog związany z planowaną inwestycją w tym rejonie" - czytamy we wtorkowym komunikacie konserwator zabytków.
"Projekt apartamentowca na razie wycofany. Nie wiemy jednak czy to oznacza całkowitą ulgę dla Mieszkańców przerażonych wizją budowy 6-kondygnacyjnego apartamentowca pomiędzy ich budynkami i na wprost ich okien" - komentuje oświadczenie konserwatora Grupa SOS dla podwórek na Muranowie. "To, na czym teraz się musimy skupić, to wspólna z kilkoma fundacjami i stowarzyszeniami praca nad wnioskiem o wpis całego osiedla do rejestru zabytków. Powstanie oczywiście petycja online z możliwością podpisania przez każdego zainteresowanego losami Muranowa. Poza tym czekamy również na wprowadzenie w życie MPZP (miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego - red.). Wszystko po to, by w przyszłości uchronić się przed podobnymi próbami dogęszczenia naszego zabytkowego osiedla" - podkreślają aktywiści.