Już nie koronawirus, a grypa jest "największym zagrożeniem epidemicznym". Chorują nawet noworodki

- Dwa lata żyliśmy w warunkach reżimu sanitarnego. Dzieci miały ograniczony kontakt z wirusami i teraz to nadrabiają - powiedziała w rozmowie z "GW" Kamila Ludwikowska z jednego z wrocławskich szpitali. Warszawskie przychodnie również potwierdzają, że bardzo dużo osób obecnie choruje, a numerki dosłownie znikają. - Największym zagrożeniem epidemicznym jest grypa - ostrzega minister zdrowia, wskazując, że połowa zachorowań dotyczy dzieci.
Zobacz wideo "W ciągu ostatnich kilku lat w Polsce zlikwidowano 20 tys. łóżek szpitalnych i 250 zespołów ratownictwa medycznego"

Redakcja portalu Gazeta.pl otrzymała informacje, że w do szkół nie chodzi obecnie bardzo dużo uczniów. Dzieci zostają w domach, bo chorują. To samo zresztą dotyczy nauczycieli. Warszawskie przychodnie potwierdzają, iż da się zauważyć, że obecnie więcej osób jest chorych. Pracownicy rejestracji nie mogli udzielić nam informacji, co dolega tym osobom, ale potwierdzili, że numerki rozchodzą się dość szybko i to od tygodni.

Chorują wszyscy, ale najczęściej dzieci

Taka sytuacja jest nie tylko w Warszawie. Już kilka dni temu minister zdrowia podkreślał, że "obecnie największym zagrożeniem epidemicznym jest grypa, a dopiero w drugiej kolejności COVID-19". We wtorek Adam Niedzielski przekazał, że w ciągu tygodnia w Polsce zarejestrowano blisko 270 tys. zachorowań na grypę, z których połowa to dzieci. "Zleciłem NFZ prowadzenie stałego monitoringu obłożenia pediatrii. Lokalne oddziały NFZ mają reagować na sygnały o wzroście zajętości łóżek. Dziś zajętych jest 10 tys. miejsc pediatrycznych" - zaznaczył.

Wcześniej szef resortu zdrowia informował, że od 1 września do 30 listopada w Polsce na grypę zachorowało 1 292 551 osób. W tym samym czasie - według danych resortu zdrowia - koronawirusem miało zakazić się niespełna 161 tys. osób.

W dniach od 8 do 15 grudnia najwięcej zachorowań odnotowano w województwach: kujawsko-pomorskim, pomorskim i wielkopolskim. Według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego najbardziej narażone na zachorowanie na grypę są dzieci w grupie wiekowej 0-4 lat, a także 5-14 lat.

Z racji potencjalnych powikłań grypa jest niezwykle groźna dla osób starszych. - Grypa powoduje komplikacje, które dotyczą wszystkich. Każdy starszy człowiek na skutek niedyspozycji spowodowanej chorobą mniej się rusza, mniej pije, a to wszystko sprzyja stanom, które leżą u podłoża załamania zdrowotnego - zaznaczył w rozmowie z Onetem prof. dr hab. Leszek Szenborn, kierownik Katedry i Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. - Mniejszy ruch i niedostateczne nawodnienie sprzyjają zagęszczeniu krwi, a to z kolei występowaniu zakrzepicy, zawałów serca i udarów ośrodkowego układu nerwowego. To są częste następstwa grypy, które niedostatecznie łączone są z wyjściową przyczyną, jaką było zachorowanie na grypę - podkreślił, dodając, że skutkiem może być również zapalenie płuc.

Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl

"Spłacamy immunologiczny dług"

Wrocławscy dziennikarze "Gazety Wyborczej" usłyszeli w jednym z miejskich szpitali, że "z powodu różnych infekcji sezonowych i wirusa RSV oddziały pediatryczne są przepełnione", a kiedy tylko zwolni się łóżko, to już w kolejce czeka na nie kolejny mały pacjent.

Kamila Ludwikowska z Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przy ul. Borowskiej na Gaju we Wrocławiu w rozmowie z "GW" przyznała, że "spłacamy teraz immunologiczny dług". - Dwa lata żyliśmy w warunkach reżimu sanitarnego. Dzieci miały ograniczony kontakt z wirusami i teraz to nadrabiają. Mamy wzrost zachorowań nie tylko z powodu wirusa RSV, ale też grypy, a nawet szkarlatyny. Oblężone są wszystkie placówki zdrowia. To efekt kumulacji dwóch czynników - tej dwuletniej przerwy związanej z pandemią i wzrostu zachorowań typowego dla sezonu jesienno-zimowego - powiedziała.

Potwierdzają to wrocławskie przychodnie, które każdego dnia przyjmują wielu małych pacjentów z objawami grypy. Chorują nawet noworodki, ale też mnóstwo osób dorosłych.

Przeziębienie a grypa - czym się różnią?

Ministerstwo Zdrowia przypomina, że grypa to nagłe wystąpienie choroby, której towarzyszą:

  • wysoka gorączka (powyżej 38°C),
  • złe samopoczucie;
  • ból głowy;
  • ból mięśni i stawów
  • ogólne rozbicie organizmu
  • wraz z co najmniej jednym z następujących objawów ze strony układu oddechowego: kaszel, ból gardła, duszność itp.

Przy zakażeniu grypą wielokrotnie dochodzi do nadkażeń bakteryjnych, które mogą powodować:

  • u niemowląt i małych dzieci – zapalenie oskrzelików,
  • u osób dorosłych – zapalenie płuc oraz wielonarządowe powikłania pogrypowe.

Osoba zakażona wirusem grypy może zakażać innych przez:

  • dorosły: 3-5 dni (od chwili pojawienia się objawów chorobowych),
  • dziecko: ponad 10 dni,
  • osoby z ciężkimi niedoborami odporności: wiele tygodni, a nawet miesięcy.

W czasie krążenia wirusa grypy krąży jednocześnie około 200 typów wirusów oddechowych. Najczęściej przeziębienie jest wywoływane przez tzw. rhinowirusy, jak również wirusy należące do grupy wirusów grypopodobnych: paragrypa, wirus RS, koronawirus, metapneumowirus, adenowirus itp., które mnożą się w nosie i atakują drogi oddechowe. Zazwyczaj powodują one stany podgorączkowe, rzadko gorączkę, bóle głowy, katar, kichanie, kaszel, ból gardła oraz oczu.

Więcej o: