MSWiA potwierdziło w czwartek, że w środę w gmachu KGP wybuchł prezent, który komendant główny policji gen. insp. Jarosław Szymczyk otrzymał kilka dni wcześniej podczas wizyty roboczej na Ukrainie.
Obrażeń doznały dwie osoby, w tym sam Szymczyk. Komendant puścił już szpital.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
- Kiedy przestawiałem zużyte granatniki, będące prezentami od Ukraińców, doszło do eksplozji. (...) Wybuch był potężny, siła uderzenia przebiła podłogę, a z drugiej strony uszkodziła sufit - powiedział w rozmowie z RMF FM generał Jarosław Szymczyk.
RMF FM ustaliło, że komendant otrzymał podczas wizyty w Ukrainie dwa granatniki przeciwpancerne. Jeden z nich - od Komendanta Głównego Narodowej Policji Ukrainy Ihora Kłymenki - był przerobiony na głośnik. Drugi został podarowany polskiej delegacji przez zastępcę szefa Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Dmytro Bondara. Jak informuje RMF FM, Ukraińcy mieli przekazać Szymczykowi, że jest zużyty i bezpieczny oraz "wart tyle, co cena złomu".
Po powrocie Szymczyk miał zostawić prezenty na zapleczu gabinetu. Kiedy następnego dnia postawił pionowo na podłodze jeden z granatników, doszło do wybuchu. Do zniszczeń doszło na trzech kondygnacjach budynku.
Sprawę bada prokuratura. Komendant ma zostać w najbliższym czasie przesłuchany, ma status pokrzywdzonego. Śledztwo dotyczy nieumyślnego spowodowania eksplozji zagrażającej życiu wielu osób.
Rzecznik rządu Piotr Müller na pytanie dziennikarzy, czy Komendant Główny Policji zostanie zdymisjonowany, odpowiedział w piątek, że nie ma na razie takiej decyzji.