Prawie dwa lata po dramatycznej śmierci trzyletniej Hani z Kłodzka, która wstrząsnęła całą Polską, poznajemy kulisy kontroli w miejscowym Ośrodku Pomocy Społecznej, która wykazała szokujące zaniedbania.
Jak donosi Onet, "z kontroli przeprowadzonej w Ośrodku Pomocy Społecznej w Kłodzku po śmierci trzyletniej Hani wynika, że asystentka rodziny ignorowała obrażenia na ciele dziewczynki, krzyki konkubenta i skargi sąsiadów".
Sprawa Hani bardzo mnie dotknęła. Przestałem sypiać. Wciąż mam twarz dziewczynki przed oczami
- mówi w rozmowie z Onetem Janusz Skrobot, który przeprowadził kontrolę w OPS w Kłodzku.
Zdaniem kontrolera, już na samym początku, gdy rodzina trafiła pod opiekę OPS w Kłodzku popełniono błąd. Dlaczego? Bo pracownicy ośrodka w Kłodzku powinni zażądać informacji na temat rodziny trzyletniej Hani z OPS w Bystrzycy Kłodzkiej, która nad tą rodziną sprawowała wcześniej opiekę. Później tych błędów popełniono znacznie więcej.
W materiale Onetu czytamy, że asystentka nie informowała swoich przełożonych o siniakach u dziecka. "Nie zawiadomiła też policji ani sądu rodzinnego. Gdy w lutym 2019 r. sąsiedzi wezwali policję, Lucyna K. tłumaczyła asystentce rodziny, że "sąsiedzi się na nią uwzięli". Rada asystentki była taka, by unikała sąsiadów i zajęła się rodziną" - czytamy w Onecie.
Więcej aktualnych wiadomości z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Obowiązkiem asystenta rodziny wynikającym z ustawy oraz z procedur jest współpraca z takimi instytucjami jak sąd, policja czy kurator sądowy
- mówi w rozmowie z portalem Janusz Skrobot.
Jak ustalił Onet, prokuratura nie mogła postawić kobiecie zarzutów, bo nie jest ona funkcjonariuszem publicznym. Natomiast roli innych pracowników OPS śledczy nie badali. Co budzi wątpliwości, gdyż - jak wskazuje kontroler placówki po śmierci dziewczynki - podpisywali się oni pod dokumentami, w których były sygnały o stosowaniu przemocy. Niestety w żaden sposób nie reagowali.
Koszmar Hani z Kłodzka trwał niemal przez całe krótkie życie dziewczynki. Była bita po twarzy i głowie, szarpana za włosy, zamykana w ciemnym pomieszczeniu, dostawała nie dość jedzenia. Dziewczynka wielokrotnie była też umieszczana pod prysznicem i polewana zimną wodą. Wszystkich tych czynów dopuszczali się matka Hani Lucyna K. i jej konkubent Łukasz B.
Trzyletnia Hania zmarła w nocy z 19 na 20 lutego 2021 roku. Matka dziewczynki wezwała pogotowie, dopiero wtedy, gdy mała straciła przytomność. Jak zginęła Hania? Według ustaleń prokuratury w dniu śmierci zmoczyła łóżko, za co matka i jej konkubent zaczęli dziecko bić rękami. Kiedy dziewczynka leżała na plecach na podłodze łazienki, Łukasz B. kopnął ją mocno w brzuch - od tego Hania doznała krwotoku wewnętrznego. Potem razem z matką dziewczynki umieścili 3-latkę pod prysznicem i polewali lodowatą wodą.
W listopadzie 2022 roku Sąd Okręgowy w Świdnicy skazał Łukasza B. na 17 lat więzienia, Lucynę K. - na 3,5 roku.