W czwartek wieczorem ratownicy Grupy Podhalańskiej w Rabce-Zdroju zostali zaalarmowani przez turystów, którzy znaleźli ciało zamarzniętej kobiety. Do zdarzenia doszło na masywie Lubonia Wielkiego.
Ratownicy stacji Centralnej Grupy Podhalańskiej GOPR otrzymali w czwartkowy wieczór zgłoszenie od przygodnych turystów, którzy podczas wędrówki jedną z leśnych dróg w południowej części masywu Lubonia Wielkiego natknęli się na zamarznięte zwłoki kobiety.
Jak czytamy w komunikacje Grupy Podhalańskiej GOPR, od razu po otrzymaniu zgłoszenia na wskazane przez turystów miejsce wyruszył zespół ratunkowy z Rabki-Zdrój, który po 15 minutach wraz z załogą karetki pogotowia dotarł na miejsce.
Niestety na miejscu ratownicy potwierdzili zgon kobiety. Chwilę później dotarli wcześniej wezwani funkcjonariusze policji, których na miejsce zdarzenia musieli dowieźć GOPR-owcy.
"Oględziny miejsca i czynności prokuratorskie trwały do późnych godzin nocnych. Ratownikom pozostaje smutny obowiązek zwiezienia zwłok w doliny" - czytamy w informacji opublikowanej przez Grupę Podhalańską GOPR.
Jak donosi serwis Polsatnews, zmarła kobieta nie była turystką.
65-letnia mieszkanka powiatu myślenickiego szła do swojego znajomego, mieszkającego w rejonie Lubonia Wielkiego
- mówi w rozmowie z Polsatnews mł. asp. Sebastian Kruk, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Myślenicach.
Kobieta, idąc po śliskiej nawierzchni, prawdopodobnie pośliznęła się, przewróciła i uderzyła głową w twardą powierzchnię. Wtedy też doszło do zatrzymania krążenia. Był to nieszczęśliwy wypadek. Policja wykluczyła udział osób trzecich w zdarzeniu.
Więcej wiadomości znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl