Eksplozja "prezentu" w KGP. Marek Biernacki: Absurdalna sytuacja, "gang Olsena"

- Doszło do absurdalnej sytuacji - tak wybuch w Komendzie Głównej Policji ocenia poseł i były szef MSWiA Marek Biernacki. - Wyjątkowo zachowuje się MSWiA. Należało te sytuację wyjaśnić, nie pozwolić, aby żyła swoim życiem - mówił.

Marek Biernacki, członek sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych i były szef MSWiA,  stwierdził w Polsat News, że - na podstawie doniesień prasowych - sytuacja przypomina mu "gang Olsena". - Komendant otrzymał podarunek od partnera z Ukrainy, był to najprawdopodobniej granatnik, przywieziony został do Polski ze złamaniem wszelkich procedur, bo nie tak łatwo przewieźć broń. W komendzie głównej ktoś, niektóre media podają, że komendant główny, uruchomił ten granatnik i doszło do wystrzału. Okazało się, że broń była naładowana. 

Wybuch w KGP. Marek Biernacki: Absurdalna sytuacja, "gang Olsena"

Jak dodał, "doszło do absurdalnej sytuacji". - Nastąpił wybuch w komendzie głównej policji, w sercu polskiego systemu bezpieczeństwa. Wyjątkowo zachowuje się też MSWiA. Do zdarzenia doszło wczoraj i należało tę sytuację wyjaśnić, nie pozwolić, aby żyła swoim życiem - mówił Biernacki. - Wiem z praktyki, że - gdy otrzymywało się gadżety, upominki, to one były bardzo ściśle weryfikowane i pod względem technicznym i pod względem wartości - mówił. Stwierdził, że zdarzenie w KGP "kompromituje nasze państwo". Jak podkreślił, polskie służby nie sprawdziły, czy granatnik jest naładowany. - Nie przeszedł kontroli Straży Granicznej - powiedział.  

Ministerstwo spraw wewnętrznych i administracji potwierdza, że w środę o godzinie 7:50 w pomieszczeniu sąsiadującym z gabinetem Komendanta Głównego Policji w gmachu Komendy Głównej doszło do eksplozji. Jak napisano w komunikacie, "eksplodował jeden z prezentów", które komendant Jarosław Szymczyk otrzymał podczas swojej roboczej wizyty na Ukrainie w dniach 11-12 grudnia, gdzie spotkał się z kierownictwami ukraińskiej Policji i Służby do spraw sytuacji nadzwyczajnych.

Zobacz wideo Europejska komisarz ds. wewnętrznych o korupcji: Wstydźcie się! Nadużyliście zaufania Europejczyków

Jak czytamy w oświadczeniu, prezent był podarunkiem od jednego z szefów ukraińskich służb. W wyniku eksplozji komendant doznał lekkich obrażeń i od wczoraj przebywa na obserwacji w szpitalu. Lekkich obrażeń niewymagających hospitalizacji doznał też pracownik cywilny Komendy Głównej Policji.

Strona polska zwróciła się do strony ukraińskiej o złożenie stosownych wyjaśnień. Sprawą od początku zajmuje się prokuratura i służby. Onet podaje nieoficjalnie, że granatnik odpalił sam komendant główny.

"Czy 'przeciwpancerny' komendant policji złożył już dymisje?"

Sprawa jest szeroka komentowane przez opozycję. "To nie zabawa. Nie wybuchł prezent, tylko wystrzelił granatnik. Kilka pytań przed wami. Kto przewiózł przez granicę granatnik? W jaki sposób granatnik przekroczył granicę? Dlaczego naładowany granatnik był w gabinecie szefa policji?" - pisze na Twitterze europoseł KO Bartosz Arłukowicz.

"Ciekawe, jak PiSokratura potraktowałaby zwykłego 'Iksińskiego', który do swojego zakładu pracy wtargałby granatnik przeciwpancerny i przypadkowo odpalił go, narażając ludzi na śmierć" - napisał senator Krzysztof Brejza.

"Czy 'przeciwpancerny' komendant policji złożył już dymisje? Czy czeka na wyjście ze szpitala? A tak BTW po jaką cholerę ktoś trzyma granatnik przeciwpancerny w biurze?" - stwierdził Sławomir Neumann.

Więcej o: