- Wraz z innymi organizacjami walczącymi o sprawy edukacji z ogromnym niepokojem śledziliśmy w ostatnim czasie prace nad drugą wersją ustawy lex Czarnek, wprowadzoną jak wiadomo tylnymi drzwiami, pod przykrywką projektu poselskiego, co pozwoliło uniknąć konsultacji. Mieliśmy nadzieje, że buńczuczne wypowiedzi ministra Czarnka o uzgodnieniach poczynionych z Kancelarią Prezydenta nie mają pokrycia w faktach - mówiła w rozmowie z naszym portalem Monika Nyka, aktywistka z ruchu NIE dla chaosu w szkole.
Zdaniem przedstawicielki ruchu dzisiejsze oświadczenie prezydenta pozwala sądzić, ze żadnych uzgodnień na linii Ministerstwo Edukacji - Kancelaria Prezydenta nie było.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Prezydent podczas konferencji prasowej powiedział, że przeciwko ustawie lex Czarnek protestowały organizacje z różnych stron sceny politycznej - od skrajnej lewicy do skrajnej prawicy. - Z każdej strony sceny politycznej podmioty znajdują w tej ustawie punkty, co do których mają bardzo poważne wątpliwości i wobec których protestują - wskazywał Andrzej Duda. Na ten aspekt zwraca uwagę również Monika Nyka, która podkreśliła, że mimo okrojonego czasu do prezydenta dotarły liczne głosy obywateli i organizacji.
- Proszę zauważyć, w jakiej stoi to sprzeczności z wypowiedzią ministra Czarnka, o tym, że przeciwko lez Czarnek protestuje pięć a może 10 osób. To pokazuje, że ta cała robota uświadamiania rodziców, jakie są zagrożenia, ma sens - stwierdziła Nyka.
Ogłoszoną dziś decyzję prezydenta aktywistka przyjęła z wielką radością. - Polskie szkoły zostały obronione przed szkodliwymi i zupełnie niedopracowanymi zmianami - podkreśliła.
Jednak aktywistka z ruchu NIE dla chaosu w szkole zastanawia się na jak długo - Mamy świadomość, że minister Czarnej nie zrezygnuje, bo zasadniczym celem jest zastraszenie dyrektorów szkół i nauczycieli, czy nawet Rad Rodziców, a tym samym zatamowanie edukacji obywatelskiej i równościowej w szkołach - powiedziała Monika Nyka.
Przedstawiciele innych ruchów sprzeciwiających się ustawie lex Czarnek również nie kryją swojego zadowolenia. - To wspaniała wiadomość. Oczekiwana, bardzo oczekiwana przez rodziców, nauczycieli i nauczycielki, organizacje społeczne oraz wszystkich obywateli i obywatelki - mówiła w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Anna Schmidt-Fic, aktywistka Protestu z Wykrzyknikiem.
Była nauczycielka, podkreśliła, że dziękuje prezydentowi za konsekwencje i za to, że stanął w obronie jakości i autonomii szkoły. - Cieszę się ogromnie, że nasze starania, żeby naświetlić wszystkie obawy społeczne i mankamenty tego bubla prawnego, nie poszły na marne. Polska szkoła jest i będzie wolną szkołą. To dla nas wszystkich ogromny impuls, żeby dążyć do tego naszego wspólnego marzenia - podkreśliła - mówiła.
- To jedyna właściwa decyzja, bo ustawa "lex Czarnek" to złe prawo, które przyniosłoby polskiej szkole nowe problemy i niepowetowane szkody. Dobrze się stało, że już raz zawetowana ustawa ponownie trafiła do kosza. Prawo, które zostało zbudowane na fałszywych przesłankach, przygotowane bez należytej analizy danych oraz z brakiem poszanowania dla zdania rodziców, na szczęście nie będzie elementem naszej szkolnej rzeczywistości - stwierdziła z kolei Iga Kazimierczyk, prezeska fundacji Przestrzeń dla Edukacji.