Jak pisaliśmy wcześniej, Mariusz Ciarka przekazał Polskiej Agencji Prasowej, że w pomieszczeniach ochrony Komendy Głównej Policji w Warszawie doszło do uszkodzenia stropu. - Jest to pomieszczenie niejawne, w którym znajdują się urządzenia związane z zapewnieniem ochrony obiektów KGP, dlatego nie możemy udzielać żadnych informacji - powiedział Ciarka.
Jak podaje TVN24, "pewne jest, że w budynku nie interweniowali strażacy", śledztwa nie prowadzi także prokuratura. W czwartek rzecznik prasowy KGP Mariusz Ciarka potwierdził także w wiadomości do stacji, że faktycznie doszło do uszkodzenia stropu. "Jest to pomieszczenie niejawne, w którym znajdują się urządzenia związane z zapewnieniem ochrony obiektów KGP, dlatego nie możemy udzielać żadnych informacji" - napisał.
Więcej aktualnych wiadomości z kraju i ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Według nieoficjalnych ustaleń stacji, do wybuchu doszło w środę koło godziny 8 rano. "Przyczyną miało być przypadkowe wystrzelenie pocisku z granatnika, który trafił do Polski z Ukrainy. Pocisk miał uderzyć w ścianę w gabinecie komendanta głównego Jarosława Szymczyka, a ranny został jego ochroniarz lub sam Szymczyk". Rzecznik policji nie odniósł się jednak do tych doniesień.
Według Radia Zet, w środę w budynku KGP doszło do eksplozji, w której ranna została co najmniej jedna osoba. Nieoficjalnie na miejscu pracowali pirotechnicy. Redakcja Gazeta.pl kontaktowała się w tej sprawie z Komendą Główną Policji. Wciąż czekamy na odpowiedź.