Na początku tygodnia w mediach pojawiła się informacja, że w toalecie jednej ze szkół w Tarnowskich Górach znaleziona została kamerka. Nauczyciel, który miał ją tam umieścić, został już przesłuchany.
Kamerkę zainstalowaną na spłuczce za ubikacją zauważył 5 grudnia jeden z uczniów. "Postanowił ją wykręcić i zabrać. Nauczyciel miał się zorientować, że kamerka została zabrana. Wtedy miał zobaczyć na nagraniu, kto ją zabrał i poszedł do sali za uczniem" - pisze portal tarnogorski.info. Do szkoły wezwani zostali rodzice chłopca. - Nauczyciel w trybie pilnym został zawieszony. Następnego dnia za porozumieniem stron została z nim rozwiązana umowa - przekazał portalowi dyrektor szkoły.
W placówce uczy się młodzież między 14 a 19 rokiem życia. Dyrektor placówki przekazał, że 37-letni nauczyciel przyznał przed nim, że zamontował urządzenie. - Nauczyciel przyszedł do mnie skruszony. Powiedział, że chodziło mu o wykrycie uczniów, którzy palą papierosy w toalecie i dewastują ubikacje - powiedział dyrektor, jak podaje TVN24.
Do tego typu sytuacji faktycznie miało dochodzić. Dyrektor podkreśla jednak, że o planach pedagoga nic nie wiedział. - Nie zgłosił mi zamiaru montażu kamerki, nie konsultował tego ze mną. Jest to samowolka i absolutnie niedopuszczalny incydent - podkreśla.
Więcej aktualnych wiadomości z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Jak podaje TVN24, 37-letniemu nauczycielowi zostały przedstawione zarzuty z art. 267 par. 3 Kodeksu karnego, dotyczące bezprawnego uzyskania informacji przy pomocy urządzenia podsłuchowego, wizualnego albo innego urządzenia lub oprogramowania. Przestępstwo podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do dwóch lat.