O sprawie księdza Stanisława P. informował jeszcze w 2020 roku ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Wówczas mowa była o kilkunastu poszkodowanych. 11 grudnia prezes Fundacji im. Stanisława Staszica przekazał, że według prokuratury pokrzywdzonych miało zostać 80 chłopców.
"Według prokuratury z Tarnowa ks. Stanisław P. z Diecezji Tarnowskiej skrzywdził 80 małych chłopców w 11 parafiach" - napisał ks. Isakowicz-Zaleski w niedzielę 11 grudnia, publikując rozpiskę z liczbami domniemanych ofiar według pierwszej litery każdej z parafii. "Sprawę umorzono, a krzywdziciel mieszka w domu emerytów na utrzymaniu diecezji" - dodał duchowny.
W kolejnym wpisie, z 12 grudnia, ks. Isakowicz-Zalewski napisał, że sprawy ofiar księdza Stanisława P. miały obejmować: "inne czynności seksualne, dotykanie krocza i genitaliów, imitowanie stosunku płciowego, bicie kijem lub kluczami".
9 grudnia portal Tarnów Nasze Miasto przekazał, że tarnowska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie duchownego. "Śledczy uznali, że czyny, których dopuścił się duchowny przedawniły się. Od decyzji prokuratury mogą się teraz odwołać pokrzywdzeni, których w sprawie jest kilkudziesięciu" - pisał portal. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnowie Mieczysław Sienicki mówił natomiast "Gazecie Krakowskiej", że "materiał dowodowy, a zwłaszcza relacje pokrzywdzonych wskazują, że ksiądz Stanisław P. dopuścił się nadużyć seksualnych".
- Od chwili popełnienia czynu upłynęło już tak dużo czasu, że kodeks karny nakazuje umorzenie postępowania i nie można sprawcy pociągnąć do odpowiedzialności karnej - tłumaczył prok. Sienicki, jak przytaczał portal.
Więcej aktualnych wiadomości z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
"Zgłosiłem dziś [24 listopada - red.] do Komisji ds. pedofilii pierwszą sprawę. Chodzi o molestowanie przez ks. Stanisława P. z diecezji tarnowskiej kilkunastu chłopców - pisał ks. Isakowicz-Zaleski w 2020 roku. W czerwcu tego roku "Gazeta Krakowska" podała, że śledztwo w sprawie zostało przedłużone.
Jak mogliśmy przeczytać na łamach gazety, "ks. Stanisław P. był m.in. w latach 1996-2002 proboszczem parafii w Woli Radłowskiej, skąd pochodziły pierwsze zawiadomienia dotyczące niewłaściwego zachowania kapłana. Nie wyciągnięto jednak wtedy wobec niego żadnych konsekwencji i skierowano ks. P. do pracy najpierw w Ukrainie, a później w Krynicy-Zdroju".