W sobotę policja opublikowała wideo, na którym widać mężczyznę z ręcznikiem na ramieniu. Jak podawano, szedł on za Iwoną Wieczorek w noc jej zaginięcia.
Dzień później funkcjonariusze poinformowali, że mężczyzna sam zgłosił się na policję. - Wiem, że to nie jest jedyny człowiek, który szedł wówczas za Iwoną. Dziwię się, że policja, organy ścigania uparły się tylko na niego, skoro wiele innych osób szło w tym samym czasie nie tylko za Iwoną, ale także z przeciwnej strony. Kamera, która zarejestrowała Iwonę, zarejestrowała tego mężczyznę przypadkowo, bo chodziła w tzw. automacie. Wiem, co mówię, bo byłem osobą, która analizowała obraz zarejestrowany w momencie przejścia Iwony, ale też wcześniejsze i późniejsze nagrania, tj. sprzed godz. 4.12 i po godz. 4.12 - skomentował w rozmowie z "Faktem" Marek Siewert, były analityk Komendy Głównej Policji, który zajmował się m.in. sprawą zaginięcia Wieczorek.
Siewert podkreśla, że "za tzw. 'panem ręcznikiem' pojawiają się inne osoby". - Mijają i jego, i Iwonę. Warto byłoby zapytać śledczych, dlaczego z uporem maniaka koncentrują się tylko na tym jednym człowieku. Gdyby za Iwoną szła kobieta, to również by się na niej tak bardzo skupiali? I jeszcze jedna sprawa: dlaczego nikt nie podejrzewa policjantów? Przecież Iwonę mijał także policyjny radiowóz - powiedział. - W tej sprawie wszyscy mają klapki na oczach. W chwili, gdy kamery po raz ostatni zarejestrowały Iwonę, dzieliło ją od domu ok. 800 metrów. To był prosty odcinek drogi, Park Reagana, gdzie ludzie biegali, siedzieli na ławeczkach, odpoczywali po imprezach, spacerowali z psami, jechała śmieciarka. W tym wszystkim, w środku była Iwona - dodał.
Były analityk KGP zwrócił uwagę, że mężczyzna "zgłosił się sam na policję i po złożeniu zeznań został zwolniony". - Skoro został zwolniony i nie został zatrzymany, to policja musiała uznać, że jego związek z zaginięciem Iwony jest minimalny - powiedział.
Od 2019 roku sprawą kobiety zajmują się śledczy z Archiwum X. Iwona Wieczorek zaginęła w nocy z 16 na 17 lipca 2010 r. w Gdańsku. Po kłótni ze znajomymi opuściła sopocką dyskotekę i pieszo wracała do domu, do którego dziewczynę dzielił kawałek promenady i pas Parku Reagana. Nigdy tam jednak nie dotarła, a słuch o niej zaginął. Ostatni kontakt z Wieczorek miała o 3:33 jej koleżanka, która była z nią na imprezie. Iwona prosiła o spotkanie na molo w Sopocie. Dziewczyna jednak już zdążyła wrócić do domu, w którym Iwona również miała nocować. Chwilę później telefon Iwony się rozładował.
W sprawie zostało przesłuchanych kilkuset świadków, sprawdzono również kilkanaście hipotez. W maju 2021 r. krakowska prokuratura zażądała informacji od sześciu tysięcy pomorskich policjantów. Każdy z funkcjonariuszy miał napisać pismo, czy ma wiedzę o utrudnianiu śledztwa i korupcji. Śledczy mieli podejrzewać, że funkcjonariusze mogli tuszować sprawę i chronić sprawców.
Trasa Iwony została zarejestrowana przez kamery w Sopocie. Z materiału wynika, że całą drogę przez plażę dziewczyna była śledzona. Szedł za nią właśnie mężczyzna z ręcznikiem na ramieniu.